|
|
|
|
|
FANI - ARTYKUY
|
"Faith" znaczy wiara
Piotr Kasiński - Dziennik Łódzki / Wiadomości dnia (Łódź) (8.09.2000)
|
|
Łódzcy fani zespołu Depeche Mode wydorośleli i odrobinę wygrzecznieli
Podobno żaden inny zespół na świecie nie ma tak oddanych i wiernych fanów jak angielska grupa Depeche Mode Mimo iż zespół coraz rzadziej wydaje płyty i kilka razy niemal się rozpadł, jego wielbiciele nadal działają. W Łodzi działa "Faith" - jeden z najbardziej znanych "depeszowskich" fan-clubów.
- Pierwszy, słynny "depeszowski" fan-club "Siódemki" powstał w Łodzi w 1988 roku. Nazwa wzięła się od klubu studenckiego mieszczącego się przy Piotrkowskiej 77. W lokalu odbywały się spotkania fanów, imprezy i ogólnopolskie zloty, na których bawiły się całe tłumy - wspomina szef FC "Faith" Robert Serafiniak, znany wśród polskich fanów Depeche Mode jako Serek. - "Siódemki" rozpadły się tuż po ostatnim zlocie, jaki zorganizowaliśmy w Łodzi
w 1992 roku. Przed, po, jak i w czasie trwania zlotu odbywała się regularna walka z punkami, którym nie spodobała się nasza impreza. Nie obyło się bez interwencji policji. Niestety, uczestnicy zlotu zdemolowali sanitariaty, a z barku ktoś ukradł 20 kilogramów kiełbasy. Właściciel sali zerwał kontakty z fanami DM.
Bliski kontakt z policją
Po tej rozróbie łódzcy "depeszowcy", zanim nie wydorośleli i odrobinę nie wygrzecznieli, jeszcze kilka razy mieli bliski kontakt ze stróżami prawa.
- Zanim powstał "Faith", spotykaliśmy się przez pewien czas na placu Wolności pod pomnikiem Kościuszki. Któregoś razu policja zgarnęła jednego z naszych za pomalowanie cokołu sprayem. Puścili go dopiero, gdy wyszorowaliśmy pomnik do czysta rozpuszczalnikiem - opowiada Robert Serafiniak.
Do połowy lat 90. łódzcy "depesze" często byli napadani przez przedstawicieli innych subkultur: "metali", punków, skinów i bywalców dyskotek. Wielu z nich wracało do domu z krwawiącym nosem i podbitym okiem. Mimo to spotykali się w różnych miejscach i organizowali imprezy.
Teraz jest inaczej
"Faith" to kilkudziesięciu młodych ludzi, którzy nie wyobrażają sobie życia bez muzyki granej przez Depeche Mode Najmłodsi uczą się w szkołach średnich. Są też studenci i ludzie, którzy już pracują. Fan-club założył w 1993 roku Rafał Zieliński, w "depeszowskim" światku znany jako Biskup. Później łódzkimi fanami zajął się Serek i z powodzeniem szefuje im do dziś.
Przez minione siedem lat widywano ich w kilkunastu miejscach. Najdłużej zagościli na pl. Dąbrowskiego i w "Jamie Madejowej". Ostatnio spotkać ich można w pubie "Ósmy grzech". Przedstawiciele innych subkultur już im nie przeszkadzają w zabawie, a z "metalami" spotykają się nawet na tych samych koncertach.
Jeżdżą na polskie i zagraniczne zloty fanów. Organizują wycieczki na koncerty Depeche Mode(byli m.in. w Pradze, Wiedniu i Berlinie). Wydają własny fanzin "Stumm". Mają największą w Polsce kolekcję nieoficjalnych nagrań koncertowych Depeche Mode remiksów i coverów (piosenek DM granych przez innych wykonawców).
Oprócz spotkań w "Ósmym grzechu", "depesze" widują się na wspólnych ogniskach, imprezach urodzinowych i zabawach sylwestrowych. Mają nawet własną drużynę piłkarską. - Miłość do muzyki coraz częściej przekłada się na miłość między ludźmi. Mamy więc już za sobą pierwsze "depeszowskie" śluby - mówi Serek.
Szalik za 300 dolców
Zainteresowanie swoich kolegów z innych krajów wzbudzili podczas koncertu Depeche Mode w Pradze. - Wszystko za sprawą szalików, które zamówiliśmy specjalnie dla naszego fan-clubu. Znaleźli się i tacy, którzy chcieli kupić je od nas nawet za 300 dolarów -
wspomina Serek.
Członkowie "Faith" jeżdżą też na zloty fanów Depeche Mode za granicę, głównie do Niemiec. Często wygrywają tam (podobnie jak w Polsce) konkursy wiedzy o DM, śpiewu oraz tańca, polegające na naśladowaniu ruchów wokalisty DM. Z jednego ze zlotów w Berlinie Serek przywiózł trudną do zdobycia japońska płytę DM. Dostał ją za wytańczenie pierwszego miejsca.
W kontaktowaniu się z zagranicznymi fanami bardzo pomaga Internet.
- Najczęściej prowadzimy z obcokrajowcami handel wymienny. Dużym wzięciem cieszy się za granicą wydana w 1990 roku przez Marka Sierockiego książka o Depeche Mode. W antykwariatach można ją kupić za 2 zł. My dostajemy za nią świetnie wydane albumy z Niemiec czy Hiszpanii, warte dziesiątki, a nawet setki złotych. Za granicą poszukiwana jest płyta "Master of Celebration", nagrana w hołdzie DM przez polskich wykonawców - mówi Serek.
Fryzura w kwadrat
"Depeszowcy" nie wyznają konkretnej ideologii. Hołdują przesłaniu zawartemu w jednej z piosenek DM zatytułowanej "People Are People" ("Ludzie są ludźmi"), w której Martin Gore (kompozytor i tekściarz zespołu) nawołuje do równości wszystkich ludzi. Najważniejsza jest jednak muzyka i dobra zabawa.
Kolorem dominującym w ubiorze "depeszowców" jest czerń, bo ciuchy w takim kolorze najczęściej noszą ich idole. Wielu fanów, także łódzkich, wygląda niemal jak kopia wokalisty DM Davida Gahana, głównie za sprawą specyficznej fryzury.
- Wszyscy łódzcy "depesze" od lat strzygą się w zakładzie przy ulicy Wierzbowej. Fryzjerem jest tam stary "depeszowiec" Jacek. Wystarczy przyjść i powiedzieć, że chce się
mieć fryzurę "na kwadrat" - wyjaśnia 25-letni "depesz" Oleś, który na życie zarabia pracą w pizzerii.
"Depeszowcy" słuchają nie tylko Depeche Mode. Często sięgają po płyty z mrocznym rockiem gotyckim, z muzyką industrialną przesiąkniętą "brudnymi" brzmieniami instrumentów elektronicznych oraz z popularnym w latach 80 nurtem new romantic.
Angielski zespół pop-rockowy Depeche Mode powstał w 1980 roku. Grupa wydała 13 płyt (nad kolejną właśnie pracuje), sprzedanych w kilkudziesięciu milionach egzemplarzy. Mroczna i melancholijna muzyka DM przepełniona jest dźwiękami instrumentów elektronicznych. W 1985 roku DM zagrali swój jedyny, jak do tej pory, koncert dla polskiej publiczności.
|
|
|
|
|