Strona g³ówna Kontakt Mapa strony Kana³ RSS





Celebrator - imprezy fanów Depeche Mode





ARCHIWUM - WYWIADY
A La Mode - Wywiad z Martinem Gore
 Gay Wired (02.11.2005)
Wywiad przeprowadzony przez Lawrence'a Ferber'a

W ostatnim czasie w obozie Depeche Mode zapanowało wiosenne ożywienie, utrzymujące tych wiecznych ulubieńców środowiska gejów w naprawdę mrocznych klimatach. "Playing the angel", wydany 18 października, jest znacznie szybszy niż ich poprzedni studyjny krążek, "Exciter" z 2001 roku, kontynuując w warstwie tekstowej takich piosenek jak "A Pain That I'm Used To," "The Darkest Star," i "Damaged People" temat ran cielesnych i duchowych.

"Myślę, że na albumie znajduje się wiele punktów odniesienia, które można powiązać ze starszymi płytami Depeche Mode," mówi autor większości utworów Martin Gore. "Jednocześnie wydaje mi się że jest on zupełnie inny niż nasze dwie poprzednie płyty, ma znacznie szybsze tempo". Zespół - Gore, frontman David Gahan i klawiszowiec Andy Fletcher - koncertuje obecnie w Ameryce Północnej, występując na futurystycznej scenie, której tłem są multimedialne projekcje (Antonowi Corbijnowi, wieloletniemu współpracownikowi zespołu należą się gratulacje), łącząc piosenki z "Playing the angel" ze swoimi starszymi utworami.

Od ostatniego wspólnego spotkania członków zespołu każdy z nich zajął się solowymi projektami. Gore wypuścił swój drugi krążek z coverami, "Counterfeit 2". Gahan na solowym albumie "Paper monsters" zadebiutował jako autor piosenek. Fletcher założył wytwórnię płytową, Toast Hawaii, rozpoczynając także międzynarodową karierę DJ'a.

Po silnej, mocnej (choć tak wrażliwej emocjonalnie!) zawartości "Playing the angel" i okazałych, innowacyjnych elektronicznych melodiach (płytę otwiera ściana dźwięku w postaci syreny, będąca wynikiem przepuszczenia analogowego syntezatora przez szereg efektów) można stwierdzić że trio ponownie zabrało się do pracy z wielkim zapałem. Podczas rozmowy telefonicznej z Gore'm omawialiśmy nowy album, to czy życie rzeczywiście jest takie ciemne a także dyskutowaliśmy o zawartości gejowkiej szafy.

Ten album ma w sobie sporo pulsu. Czy tworząc go byliście w tanecznym nastroju?

"[śmiech] Tego typu rzeczy wychodzą podświadomie. Przez parę ostatnich lat trochę DJ'owałem i słuchałem o wiele więcej tanecznej muzyki. Zabawę w DJ'a rozpocząłem w barze przyjaciela, Fletch także zajmował się tym dość szeroko, występując na całym świecie."

Jakimi płytami najczęściej kręciłeś? Masz jakieś ulubione?

"Trochę hard techno, minimal house. Nie wiem jak je nazwać - dzisiejsze czasy obfitują w zbyt wiele gatunków, zbyt wielu wykonawców. Podoba mi się James T. Cotton..."

Wiele utworów, które napisałeś już z samej natury miało ponury wydźwięk potępienia. Czy sabotowałeś własne życie aby znaleźć się w takich właśnie nastrojach?

"Nie. Wydaje mi się że kiedy ludzie mnie spotykają to zaskakuje ich fakt, że nie zawsze wyrzucam z siebie te wszystkie lęki. Ale wszystko co napisałem, szło prosto z duszy. Siadam i stwarzam odpowiedni nastrój, zaczynam grać na gitarze albo fortepianie i po prostu śpiewam co tylko mi się nawinie na język. Nie piszę wierszy a potem do nich muzyki. Pozwalam aby wszystko samo napłynęło."

Czy problemy w życiu osobistym pomagają stworzyć dobry album?

"Trudno powiedzieć. Wydaje mi się że zawsze o wiele większy wpływ ma na mnie ta ciemniejsza strona wszystkich spraw, z niej czerpię więcej inspiracji. Nie piszę wiele wesołych piosenek."

Jeśli słyszysz od swojego przyjaciela że jego związek właśnie się rozpadł lub ma w nim poważne problemy to czy chcesz drążyć ten temat, powiedzieć 'naprawdę, opowiedz mi więcej?', aby potem przelać to do własnych piosenek?

"Cóż, nie potrzebuję tego ponieważ sam mam takie problemy. Przechodzę właśnie przez rozwód."

Czy że ten rozwód miał na ciebie jako artystę jakiś wpływ?

"Z całą pewnością wpłynął na kształt całego albumu, o tak."

Tylko nie pozwól jej aby zabrała wszystkie niewydane utwory Depeche Mode!

"To najlepszy sposób abyście je usłyszeli - tak się stanie jeśli tylko ona je zdobędzie."

Och - to mam nadzieję, że twój prawnik jest do niczego. Kilka utworów, wśród nich "Introspectre" ma przyprawiającą o dreszcze atmosferę znaną z japońskich horrorów, tak jakby je wyjęto z "The ring" czy "Ju-On". Przed oczami mam martwych Japończyków!

"Jesteś pierwszą osobą, która mówi coś takiego! To całkiem przyjemny, atmosferyczny fragment, który naprawdę znakomicie wprowadza w 'Damaged people'. Generalnie rzecz ujmując od lat nasza muzyka była dość kinowa. To zaskakujące że nigdy tak naprawdę nie stworzyliśmy nic na ścieżkę dźwiękową do filmu, z czym jak sądzę wiązałoby się sporo pracy i z różnych opowieści ludzi robiących takie rzeczy słyszałem jak to sądzili, że stworzyli jeden z najważniejszych elementów filmu, który potem użyto gdzieś jako podkład do dialogu, który całkowicie zagłuszał muzykę! Coś takiego chyba by mnie naprawdę wkurzyło!"

Czy praca nad solowymi projektami zmieniła wasze podejście do samego zespołu?

"O tak. Dave nabrał pewności siebie. Po raz pierwszy pisał piosenki. I teraz czuje, że powinien pisać także dla zespołu. Tak naprawdę to normalna kolej rzeczy - jest w zespole od 25 lat i teraz także pisze. To nie tak że w przeszłości nikt inny nie pisał dla zespołu poza mną. Vince napisał pierwszy album, pisał także Alan. Myślę że Dave czuje się teraz pełniejszym członkiem Depeche Mode. Solowy projekt pomógł także mi. Przez naprawdę długi okres nie pisałem w ogóle piosenek. Ostatnią piosenkę napisałem na album "Exciter" w 2000 roku. Potem nie pisałem nic aż do roku 2004, kiedy to wróciłem do tego zajęcia ze znacznie większym entuzjazmem."

O którym utworze Depeche Mode mógłbyś powiedzieć jako najmniej docenionym?

"Jest taki jeden, który lubię szczególnie i który przepadł, ponieważ był tylko dodatkowym utworem na singlu, nazywa się 'Surrender'."

A najbardziej przeceniany?

"'People are People'. Ciągle grany jest do upadłego w stacjach radiowych hołdującym latom osiemdziesiątym i był to nasz pierwszy duży hit w Ameryce. Nie jest to mój ulubiony utwór z naszego repertuaru. Kolejny, który nie został wcale przeoczony i który należy do moich ulubionych to 'Home'. Pochodzi z okresu, w którym za dużo piłem i mówi o pogodzeniu się z tym faktem."

A skoro już mowa o piciu, czy burzliwy okres życia Dave'a z początku lat dziewięćdziesiątych i narkotykowego uzależnienia wciąż daje się we znaki?

"Niestety ten temat powraca za każdym razem. W jednym z angielskich magazynów ukazał się naprawdę duży artykuł o nas. Reporter był naprawdę miły, mógł być z nami przez trzy dni; spędziliśmy dużo czasu na rozmowach o nowym albumie i wszystkim innym. Potem spytał Dave'a o całą sprawę z narkotykami i co się stało? Gdy wyszedł artykuł okazał się tak naprawdę długim wywodem na temat tamtego okresu. David nie pił nic od... to już osiem czy dziewięć lat."

Przejdźmy w takim razie do tematów gejowskich. Który z was ma bądź miał najbardziej gejowską fryzurę?

"To zamknięta rozmowa. (śmiech) Przypuszczam, że powinienem zwalić wszystko na ubiór. Kiedyś miałem taką skórzaną minispódniczkę. I chyba była jeszcze jedna wersja, jeszcze gorsza od niej, w której to nosiłem skórzaną maxisukienkę. I nie wiem dlaczego to robiłem! Tymczasowe obłąkanie. Ale ostatnio widzieliśmy też zdjęcia, na ktorych Dave w przyciętej podkoszulce wygląda jak prawdziwy gej."

Czy wasi szkolni koledzy nie zastanawiali się czy nie jesteście gejami?

"Z tego co mi wiadomo to nie."

The Rolling Stones są starsi niż Matuzalem a mimo to ciągle dają czadu. Czy widzisz Depeche Mode robiące to samo za dwadzieścia lat?

"Nie mam pojęcia. Nie oczekiwałem że będziemy razem dwadzieścia pięć lat. Kiedy zaczynasz grać w zespole raczej nie myślisz długoterminowo. Więc nie wydaje mi się abyśmy robili to za dwadzieścia lat - ale nie mogę być tego pewien."
Strona g³ówna Do góry
Copyright © 2005-2024 Modern Mode
Realizacja : DIALNET
strona g³ówna /  news /  zespó³ /  dyskografia /  galeria /  teksty /  fani /  archiwum /  strona