|
ARCHIWUM - WYWIADY
|
Wywiad z Martinem Gore
depechemode.com (07.12.2000)
|
|
Webmaster: Jak posuwajÄ… siÄ™ prace nad miksem?
Martin: Bardzo dobrze. Pracujemy z osobą, z którą jeszcze tego nie robiliśmy -
gościu nazywa się Steve Fitzmorris - jest wyjątkowo szybki. W tej chwili po
prostu bawimy się z nim w ganianego. Musimy dopracować pozostałe utwory, bo on
już zmiksował wszystkie które były gotowe, więc teraz próbujemy doprowadzić
materiał do fazy miksowania. Nie jesteśmy tak szybcy jak on. On jest super
wyścigowcem.
Webmaster: Jak się pracuje z kimś, z kim jeszcze nie pracowałeś?
Martin: On jest naprawdę wspaniały. Jak powiedziałem, nie pracowaliśmy dotąd z
nikim tak szybkim. Na swoim odcinku pracy, on jest do przodu. Ponieważ jednak
nie jesteśmy całkiem tak szybcy jak on, możemy nie skończyć całkowicie pracy
przed Świętami - jak początkowo planowaliśmy - i może to zabrać jeszcze tydzień
lub dwa przyszłego roku, co właściwie uwzględniliśmy już wcześniej.
Wiedzieliśmy, że może być taka potrzeba. Ale jeśli przekroczymy termin o
tydzień, czy dwa, to nic dla nas nie znaczy.
Webmaster: Porównując do poprzednich albumów, do czego można przyrównać te nowe
piosenki? Czy łatwiej było ci je napisać? Czy dzieje się teraz coś ważnego w
twoim życiu co robiło by je bardziej znaczącymi?
Martin: Kiedy wpadłem już w ciąg pracy, wszystko odbywało się naprawdę
naturalnie, ale musiałem walczyć ze sobą w zeszłym roku, kiedy rozpocząłem
pisanie po raz pierwszy. Zamierzałem zacząć w styczniu albo lutym, ale kiedy
zaczął się październik a ja dalej nie napisałem niczego, zacząłem trochę
panikować. Wtedy postanowiłem, że potrzebuję jakiegoś towarzystwa podczas
procesu tworzenia. To wtedy zaangażowałem w to Garetha Jonesa i Paula Freegarda.
Od tego momentu to stało się dla mnie o wiele prostsze, ponieważ wiedziałem, że
oni siedzą obok i czekają aż przyjdę z pomysłami. Było kilka piosenek, gdzie oni
siedzieli w studio czekając na postępy a ja mówiłem "ok, dajcie mi kilka godzin
a ja pójdę do domu z moją gitarą i wrócę z pomysłem i prostą piosenką". To dało
mi skupienie, którego wcześniej nie miałem. Myślę, że czasem potrzebujesz trochę
nacisku. Jeżeli przez te wszystkie miesiące spędzone w domu na robieniu niczego,
miałbym ten rodzaj nacisku, wiedząc, że ktoś czeka na mnie, i przymus pracy -
może zrobiłbym coś znacznie wcześniej.
Webmaster: Patrząc z punktu widzenia autora piosenek, jak to jest być pod taką
presją w sprawie nowych utworów? Wytwórnia chce nowe piosenki, fani się
niepokojÄ…...
Martin: To wcale na mnie nie działało. Miałem takie naciski przez sześć albo
siedem miesięcy, kiedy rozpaczliwie próbowałem napisać coś samemu w domu. Wiem,
że zespół potrzebował piosenek. Wiem, że wytwórnia chciała, żebyśmy coś
wypuścili. Wiem, że były miliony fanów na całym Świecie czekające na nowy
materiał, ale to mnie nie mobilizowało. Dalej nie mogłem usiąść i zmusić się do
napisania czegokolwiek. Dopiero kiedy odczułem namacalną obecność ludzi
siedzących w studio i czekających na moją pracę - wtedy poczułem ten nacisk.
Myślę, że to był bardzo przyjemny proces. Jedna z rzeczy która była ważna to
towarzystwo - atmosfera była naprawdę dobra.
Webmaster: Założę się, że kiedy piszesz piosenkę, to łatwiej jest robić to na
osobności, niż mieć naokoło ludzi mówiących "pisz piosenki - teraz".
Martin: W każdym razie nigdy nie piszę w ten sposób. Nie włóczę się po okolicy,
nie zauważam czegoś interesującego o czym muszę napisać. Ja się oczyszczam,
wywlekam wszystko z podświadomości. To często są moje własne przeżycia, ale w
jakiś sposób wyciągam je z tak odległych głębin, że sam nie jestem często pewien
skąd pochodzą. Zawsze powtarzam, że to dla mnie dziwny proces.
Webmaster: Czy jest jakaś muzyka, której ostatnio słuchałeś i mogłaby mieć jakiś
wpływ na nowy album?
Martin: Raczej nie można powiedzieć, że jest coś takiego czym bylibyśmy
całkowicie zainspirowani, co powodowałoby, że podążalibyśmy jakimś utartym
szlakiem. Sądzę, że kiedy zaczynaliśmy z nagrywaniem, Daniel (Miller) przysyłał
wiele swoich audycji radiowych. Grał naprawdę dziwne rzeczy. Dużo z "Clicks And
Cuts". To sÄ… ludzie tworzÄ…cy awagardowÄ… muzykÄ™ elektronicznÄ…. MajÄ… trochÄ™
punkową moralność jak dla mnie, bo po prostu nie chcą sprzedawać dużych ilości
płyt i podoba mi się taka moralność. (śmiech) W dzisiejszych czasach wiele tak
zwanych niezależnych i alternatywnych grup startuje w przesłanką, żeby być
najsłynniejszym zespołem Świata. Nie powinno tak być. Naprawdę lubię brzmienie
wielu nagrań, bo ich twórcy podchodzili do nich z myślą zadowolenia ze sprzedaży
10 płyt na całym Świecie.
Webmaster: W 1999 zrobiłeś remiks "Soluble Words" grupy On. Jak tamto brzmienie,
jeżeli w ogóle, odbija się na obecnym albumie?
Martin: Nie, naprawdę nie. Myślę, że to była pierwsza rzecz przy której ja,
Gareth (Jones) i Paul (Freegard) pracowaliśmy wspólnie. To było to, albo
mogliśmy wcześniej zrobić jeden utwór instrumentalny przed złapaniem się za
materiał na album. Ale nie, to było tylko to o co mnie poprosili - ta rzecz dla
The Ken Andrews /On - poprosili mnie o to i bardzo polubiłem ten kawałek. Nie ma
zbyt wielu utworów które lubię i miał bym ochotę nad nimi pracować, a ten był
wyjątkowy. Brzmienie tego materiału w tamtym momencie spowodowało, że się za to
wzięliśmy. Nie sądzę, żeby to miało
jakiś wpływ na płytę.
Webmaster: Jak brzmią twoje domowe nagrania na ten album w porównaniu do wersji
studyjnych?
Martin: Tym razem, ponieważ pracuję z Garethem, który jest realizatorem dźwięku
i z Paulem, który programuje instrumenty klawiszowe, piosenki były o wiele
bardziej wykończone kiedy dotarły do etapu studio. Ale mówiąc to muszę przyznać,
że większość z nich zmieniła się drastycznie, ponieważ pracujemy z Markiem
Bellem, który jak sądzę jest teraz jednym z najlepszych producentów na Świecie.
Myślę, że to co on wniósł do nagrań jest całkowicie wspaniałe. On nie robi
niczego w zwykły sposób. Cały jego sposób myślenia jest inny. Nigdy nie wyjdzie
z jakimiś banalnymi pomysłami.
Webmaster: Ile piosenek śpiewasz na nowym albumie?
Martin: W tej chwili dwie. Jest jeszcze tylko jeden wokal do zrobienia i jest
przeznaczony dla Dave'a. Myślę, że Dave będzie go śpiewać ale mamy tylko jeszcze
dwa tygodnie do końca. Nie możemy właściwie nagrywać wokali dopiero w styczniu,
a Dave ma także kolejny do zrobienia na stronę b i dlatego podchodzę ostrożnie
do stwierdzenia, że tylko dwie - na wypadek gdyby to się zmieniło. To
zdecydowanie zależy od Dave'a.
Webmaster: Do kilku ostatnich albumów (wliczając bieżący), zapraszaliście
muzyków z zewnątrz. Jak sądzisz, jak to wpływa na album i jak zostali oni
wybrani?
Martin: To są przeważnie ludzie których lubimy i zależy nam na pracy z nimi. Ale
muszę przyznać, że tym razem pracowaliśmy z kimś zupełnie przypadkowym. Kiedy
nagrywaliśmy w Santa Barbara, próbowaliśmy ułożyć pętlę perkusyjną w czasie, a
było to bardzo skomplikowane bo to była pętla 4/4 na rytmie na 3/4. Ten
perkusista przypadkowo wszedł do biura, a Jonathan, nasz menadżer, był tam i
powiedział "O, jesteś perkusistą. Może byś tam poszedł i pomógł im ułożyć tę
perkusję". Więc on wszedł i po prostu się przedstawił. Powiedział "Ehm, jestem
perkusistą. Na imię mam Airto. Jeżeli kiedykolwiek chcielibyście żebym zagrał na
perkusji, po prostu zadzwońcie". Więc sprawdziliśmy go i okazało się, że jest
najlepszym perkusistą na Świecie. Z pewnością potrafi grać cały miesiąc u
Ronnie'go Scott'a w Londynie. (śmiech) Nie była to osoba, którą
zarezerwowalibyśmy dla siebie, ale przypadkowo tak wyszło. Jeden z tych miłych
zbiegów okoliczności.
Webmaster: Jak się pracuje z Markiem Bellem? Jak można go porównać do innych
producentów z którymi pracowaliście?
Martin: On jest znacznie lepszym praktykiem niż większość ludzi z którymi
dotychczas pracowaliśmy. Tim (Simenon) był bardziej pomysłodawcą i miał cały
zespół wokół siebie. Mógł powiedzieć "Chcę, żeby to było jak to", albo "Chcę,
żeby to było jak tamto", i dalej cały zespół musiał do tego dojść - podczas gdy
Mark - potrafi w pięć minut stworzyć każdy dźwięk jaki mu przyjdzie do głowy.
Webmaster: To jest taki facet jakich nie cierpię. Nigdy nie udaje mi się wydobyć
z klawiszy dźwięków jakie bym chciał.
Martin: Tak, mnie też. (śmiech)
Webmaster: Na wideo i zdjęciach z Internetu widać cię z Rolandem JD 800 i
gramofonem Technics 1200, obok innego sprzętu. Ile praktycznej roboty wykonujesz
na tym albumie?
Martin: Ja więcej robię we wcześniejszej fazie. Jak wspominałem, dema były
znacznie bardziej dopieszczone kiedy dotarły do studio, więc wiele elementów z
nich jest do tej pora używane, mimo że część powstała zanim jeszcze Mark mógł je
usłyszeć. Z drugiej strony Mark jest tak sprawny z brzmieniem, że zająłem tylne
siedzenie od tego momentu i powiem mu co mi siÄ™ podoba a co nie, co przypomina
sposób pracy z Timem (Simenonem). Ja i Tim obgadywaliśmy piosenki, a potem
przekazywaliśmy nasze pomysły zespołowi. Tym razem mogę pozostawić Markowi całą
robotę. Mogę powiedzieć "lubię to", "to mi się nie podoba", "myślę, że to dobre,
bo to albo tamto", albo "to nie tak, bo myślę, że to nie pasuje do tej
piosenki"...po prostu tak pracujemy.
Webmaster: Oprócz elementów analogowych, jakie inne rodzaje dźwięków wprowadzasz
na album?
Martin: Jak już mówiłem zaangażowaliśmy Airto na perkusji. Mamy trochę
prawdziwych bębnów - nie za dużo - ale mamy Christiana, perkusistę który grał na
ostatniej trasie i zagra on na bębnach. Używamy gitar, a Knox (Chandler) napisał
dla nas partię smyczkową do jednej z piosenek, więc jest kwartet smyczkowy w
jednej z piosenek.
Webmaster: Jak trudno jest dla ciebie, osoby piszącej piosenki, pozwolić komuś
kto będzie robić remiks przewrócić utwór do góry nogami? Czy podchodzisz do tego
bez emocji, czy raczej jak do zła koniecznego w przemyśle muzycznym?
Martin: To może być na dwa sposoby. Zwykle wybieramy ludzi których poważamy.
Przez połowę czasu jesteś mile zaskoczony co oni zrobili z jedną z piosenek, a
przez drugą połowę myślisz "jaką drogą oni próbowali tutaj pójść?" - to w ogóle
nie działa. To ciekawy proces. To nie jest tak, że tego nie cierpię, albo coś i
ten który później zostaje wydany jest zawsze interesujący. Są takie które
odrzucamy, których Świat nie ma dane usłyszeć...
Webmaster: Przychodzi mi na myśl "It's No Good" zremiksowany przez BT.
Martin: Tak, są też inne. Jest cała masa, które przez te lata nie ujrzały
światła dnia.
Webmaster: Właśnie słyszałem remiks "Rush" zrobiony przez jednego z Coil i
słychać, że mieli dostęp do oryginalnych taśm.
Martin: Coil rzeczywiście to zrobili. Czy to się nie ukazało?
Webmaster: Nie - to się nigdy nie ukazało.
Martin: Więc to jest jeden z tych, które nigdy nie ujrzały światła dziennego.
Webmaster: Rozumiem dlaczego. (śmiech)
Martin: (śmiech)
Webmaster: Jak sądzisz, jak nowy materiał przełoży się na format koncertowy?
Martin: Sądzę, że przełoży się bardo dobrze tym razem. Jestem pewien, że
będziemy grać tylko pięć albo maksymalnie sześć utworów z nowej płyty. Chodzi mi
o to, że nie można zagrać więcej niż tyle bez popadania w przesadę. Więc
twierdzę, że będzie pięć albo sześć piosenek, które najbardziej pasują do
środowiska koncertowego i jestem pewien, że będą świetne.
Webmaster: Nawiązując do nadchodzącej trasy, czy były już jakieś pomysły
odnośnie jej rozmiarów, dodatkowych muzyków na scenie, występów otwierających
itp.?
Martin: Myślę, że planujemy skorzystać z tych samych muzyków co ostatnio,
ponieważ wszyscy sprawili się naprawdę dobrze. Byli tak dobrzy, że nie możemy
się teraz na nich wypiąć. (śmiech) Rozmiary trasy - wyobrażam sobie, że to
prawdopodobnie potrwa około 5 miesięcy.
Webmaster: Kiedy rozmawiałem z Andym, zauważył on, że ciężko jest się zebrać na
trasę zespołowi, który ma rodziny i tym podobne.
Martin: Dokładnie i ostatnim razem to było sprawdzanie naszych możliwości,
ponieważ nie robiliśmy tego od jakiegoś czasu. To były dla nas trochę nerwowe
czasy. Przetrwaliśmy cztery miesiące, więc tym razem wydaje się nam, że damy
radę kolejny miesiąc. Ale nie chciałbym żeby to trwało o wiele dłużej, bo
zapuszczamy siÄ™ wtedy znowu na niebezpieczne wody.
Webmaster: Kiedy robiliście trasę World Violation, grałeś w połowie kilka
utworów akustycznie. Jest to wśród kolekcjonerów jedno z ważniejszych nagrań do
zdobycia. Czy jest jakaÅ› szansa na kolejny akustyczny zestaw podczas
nadchodzÄ…cej trasy?
Martin: Właściwie nie ustaliliśmy jeszcze listy nagrań. To jest sprawa nad którą
musimy usiąść i załatwić w styczniu. Chcemy to załatwić dosyć wcześnie, ponieważ
to dotyczy kwestii przełożenia muzyki na format koncertowy. Wiele z tego można
zrobić w Anglii, zanim facet, który to robi, jedzie do Ameryki. Więc musimy to
ustalić najpóźniej do końca stycznia. Nie rozmawialiśmy o tym dotąd w zespole,
więc naprawdę nie wiem.
Webmaster: PatrzÄ…c na dzisiejsze stacje radiowe, jak sÄ…dzisz, jak nowa muzyka
Depeche pasuje do radia? Nie masz żadnych obaw?
Martin: Nie sądzę, żeby w ogóle pasowała, czy mam jakieś obawy? Nie, wcale nie,
czy my w ogóle kiedykolwiek do tego pasowaliśmy?
Webmaster: Świetna odpowiedź! (śmiech)
Martin: (śmiech)
Webmaster: Wasza oficjalna witryna internetowa osiągnęła ostatnio 19. pozycję
głosami ponad 75 000 ludzi w plebiscycie na dotmusic.com. Czy ciągłe poparcie ze
strony fanów Depeche Mode jest dla ciebie zaskoczeniem i jak sądzisz, co
trzymało zespół tak mocno ze sobą przez ponad dwie dekady?
Martin: Były takie czasy, kiedy fani mnie zaskakiwali, ale są tak niezmienni od
bardzo dawna i wiem, że mamy tą stałą, fanatyczną bazę fanów. To doszło do
momentu, kiedy już mnie więcej nie zaskakuje. Wiesz, są szaleni w pozytywny
sposób.
Webmaster: Po Internecie krąży wiele "nie obiegowych" nagrań Depeche Mode, z
których niektóre są twoimi demami. Z punktu widzenia autora piosenek, jakie masz
w zwiÄ…zku z tym odczucia?
Martin: W ogóle mnie to nie obchodzi, ale ciekawe, że połowa z tych nagrań to w
ogóle nie jesteśmy my. Ktoś mi powiedział, że ma 74 minuty ściągniętego
materiału i że zrobi mi kopię. Powiedziałem, że bardzo chciałbym to usłyszeć,
chociaż żeby wiedzieć co to jest. Jakieś trzy, czy cztery nagrania są bardzo
interesujące, bo są to dema o których całkiem zapomniałem i prawdopodobnie nawet
nie mam ich kopii. Reszta to jakby rockowe kapele grajÄ…ce nas i takie tam, ale
ludzie wierzą, że to my.
Wszystko co trzeba zrobić, to napisać na stronie, że to Depeche Mode i ludzie w
to uwierzą. Jest jeszcze ten nowy kawałek. Słyszałeś ten "Sweetest Condition"?
Webmaster: A tak, słyszałem. To bolesne.
Martin: Właściwie to zabawne. Nazywają to "Sweetest Con" ["najsłodszy kant" - przyp. tłumacza]. Przynajmniej są szczerzy. Nikt właściwie tego nie łapie.
(śmiech). W każdym razie to nie my.
Wywiad przeprowadził Daniel Barassi (webmaster
strony oficjalnej Depeche
Mode).
|
|
|
|