|
ARCHIWUM - ARTYKU£Y
|
Recenzja "Sounds Of The Universe"
Michael Münkner (21.02.2009)
|
|
Depeche Mode znowu dają o sobie znać. Od miesięcy fani śledzą poczynania
zespołu przy produkcji nowej płyty za pośrednictwem krótkich filmów ze studia
zamieszczonych w Internecie. Dzisiaj na gali ECHO, Dave, Martin i Andy
zaprezentują pierwszy singiel z zapowiadanej płyty. W poniedziałek miałem
szczęście przeprowadzić wywiad z zespołem, pozwolono mi również kilkakrotnie
przesłuchać płytę "Sounds Of The Universe", a teraz dzielę się moimi
wrażeniami.
Zasadniczo "Sounds of the universe" ma spokojniejsze tempo aniżeli poprzedni
album "Playing The Angel", jednakowoż zdecydowanie nie jest lekką strawą. Jeżeli
porówna się tę płytę z poprzednimi albumami Depeche Mode, "Sounds Of The Universe" wydaje się bliski płycie "Ultra". Wydaje się, że rzeczywiście Martin
kupił wszystkie dostępne na rynku syntezatory analogowe, ponieważ w każdym
kawałku słychać starych znajomych począwszy od Rolanda aż do Mooga. Również
charakter kompozycji Martina jest rozpoznawalny z łatwością. Analogiczne,
nieprzefiltrowane dźwięki przechodzą w pełną dysharmonię. Mrugają, piszczą i
brzmią jak z lat osiemdziesiątych. Przy niektórych piosenkach nasuwa się również
porównanie ze starymi dźwiękami Erasure.
Nowe są jednakże bity, które tym razem pochodzą z komputera bębnowego i
przypominają miksy lekkich rytmów soulu i rumby. Pozostaje czekać, jak zostaną
one przedstawione na żywo na scenie podczas koncertu. Oczywiście nie zawiedzie
ciężka, prowadząca gitara Martina. Śpiew Dave'a Gahana jest natomiast tak
różnorodny oraz artystyczny jak nigdy dotąd. Pierwsze minuty albumu brzmią jak
źle wybrany modem. Dźwięk podobny do tego, który słychać, kiedy na ekranie
telewizora pojawia się obraz testowy, każe nasłuchiwać momentu, w którym pojawi
się głos Gahana śpiewającego utwór "In Chains". Jest to całkiem bluesowy
kawałek, który jest potencjalnie dobrym startem na koncertach podczas trasy "Tour
Of The Universe".
Teraz mój osobisty faworyt. Utwór "Hole To Feed" zawiera szybkie, basowe bity i
przypomina nieco "Personal Jesus". Dobra gitara w połączeniu z wspólnym śpiewem
Martina i Dave'a jest czymś niezwykłym.
Trzecim utworem jest pierwszy singiel, zatytułowany "Wrong". Słowo "Wrong"
śpiewane w chórze brzmi jak mieszanka z "Rage Hard" z "Frankie Goes To Hollywood"
oraz jak okrzyk "Reach Out And Touch Faith". Dalej następują metaliczne, analogowe
dźwięki lat osiemdziesiątych. Z pewnością jest to dobry utwór dla fanów,
aczkolwiek radiowi słuchacze, tudzież szersza publika musi się z nim porządnie
osłuchać.
Czwartym utworem jest "Fragile Tension", w moim mniemaniu całkiem w porządku.
Urywki tego kawałka są już znane i wielu słuchaczy było naprawdę zachwyconych.
Dla mnie osobiście, jak już pisałem, piosenka ta, zawierająca syntezatorowe
dźwięki, przypomina wcześniejsze dokonania Erasure. Kwestia gustu.
"Little Soul" to znowu piękny duet z Martinem. Lekki bit, jak przy "In Chains"
przypomina produkcje Schillera. Prawdopodobnie w produkcji tego utworu brało
udział tylko kilka podobnych narzędzi.
"In Sympathy", "Peace" oraz "Come Back" są raczej przeciętnymi utworami,
zaaranżowanymi raczej mało ekstrawagancko i powolnie. Tylko przy "Peace"
chciałbym nadmienić, że syntezatorowa melodia na początku przypomina zabawnie "Vamos
a la playa".
"Spacewalker" jest jedynym utworem instrumentalnym zamieszczonym na płycie. Trwa
prawie dwie minuty, jest powolny i naprawdę sprawia kosmiczne wrażenie!
Po tych galaktycznych dźwiękach nadchodzi "Perfect" - popowa ballada w wykonaniu
duetu Gahan i Gore. Całkiem ładna, ale nie jest szczególnym numerem.
Następnie "Miles Away/Te truth is...". Ekstrawagancki, niezwykły bit w
połączeniu z agresywnym wokalem Gahana tworzy całkiem fajny klimat. Mój drugi
faworyt
na płycie "Sounds Of The Universe".
Niestety "Jezebel" nie jest przeróbką tytułu tytułu "Recoil", zespołu ex-członka
Depeche Mode, Alana Wildera. Chciałem w tym utworze posłuchać znowu głosu
Gahana, jednak "Jezebel" jest jedynym utworem, w którym śpiewa tylko Martin.
W "Corrupt", utworze kończącym krążek, słyszy się znowu ostrzejsze, żywsze i
ciemniejsze dźwięki. Gitara, bity i Dave kończą płytę tak, jak ją zaczęli.
"Sounds Of The Universe" jest albumem typowym dla Depeche Mode. Bez wÄ…tpienia
spodobał mi się i wierzę, że po ponownym przesłuchaniu wyda mi się tylko
lepszy. Mniej aniżeli w "Playing The Angel" użytej zostało gitary, więcej za to
typowych dźwięków syntezatorowych. "Sounds Of The Universe" brzmi
melancholijną lekkością i z pewnością spodoba się fanom zespołu.
[TÅ‚umaczenie: Jagoda Szarek]
|
|
|
|