|
|
|
|
|
ARCHIWUM - ARTYKU£Y
|
Recenzja "Playing The Angel"
Jacek Mazurkiewicz - Semestr (nr 3/2006, marzec 2006)
|
|
Nigdy nie byłem i nadal nie jestem depeszowcem, ale formację od lat cenię i
chętnie "wytężam ucho" w kierunku ich muzycznych propozycji, gdy tylko jest ku
temu okazja. I właśnie taka się nadarza - oto w mych rękach najnowsza płyta
grupy, a na niej 12 nowych kompozycji. Już pierwsze minuty słuchania
jednoznacznie dowodzą, że zespół nadal jest w doskonałej formie, a w jego
stylistyce nie ma żadnych eksperymentów i poszukiwania nowych brzmień. I bardzo
dobrze - wyrobionej marki nie należy narażać na szwank.
Krążek rozpoczyna A Pain That I`m Used To - już powoli znany z anten radiowych.
Natychmiast robi się tajemniczo i mrocznie i zasadniczo tak już pozostaje do
końca wydawnictwa. Przyjęta formuła płyty absolutnie nie zaskakuje; kto zna
Depeche Mode - właśnie tego oczekuje. Za chwilę pojawia się John The Relevator z
niesamowitą grą słów - koniecznie wytężmy słuch i ćwiczmy naszą znajomość
angielskiego w tym miejscu, warto! Potem, z pełną konsekwencją utrzymania
nastroju, atakuje nas Suffer Well i osobisty w przekazie Sinner In Me. Tak
docieramy do utworu Precious - singla dobrze promujÄ…cego wydawnictwo od pewnego
czasu i zapewne świetnie znanego z mediów. Precious jest łagodniejsze i z
pewnością bardziej adresowane do szerokiego grona odbiorców niż pozostałe utwory
zawarte na Playing The Angel. Taki oddech jest potrzebny, bo później już do
końca króluje mrok i niesamowitość.
Rzućmy jeszcze okiem na wkładkę - jest czarno-biała, trochę w niej równie
tajemniczych jak muzyka zdjęć i teksty wszystkich piosenek. Uważam, że
wydawnictwo jest bardzo udane. Polecam je nie tylko zagorzałym fanom grupy, ale
i każdemu, komu muzyka nietuzinkowa jest bliska.
|
|
|
|
|