|
|
|
|
|
ARCHIWUM - ARTYKUŁY
|
Recenzja "Playing The Angel"
Joanna Jasikowska - Aktivist (listopad 2005)
|
|
Depeche Mode zagrało na nosie tym, którzy po sennym "Exciterze" zwiastowali
rychły koniec zespołu. Nad albumem unosi się co prawda duch poprzednich dokonań
- "Black Celebration", "Violatora" i solowego "Counterfeit2" Martina Gore'a. Ale
bez obaw - "Playing The Angel" nie jest ich kalką, a jedynie zręczną grą
konwencjÄ… lat 80. i poczÄ…tku 90. Zaskoczeniem in plus sÄ… kompozycje Gahana,
który do tej pory zadowalał się śpiewaniem. Istniały obawy czy sprosta nowej
roli, jednak trzeba uczciwie powiedzieć, że trzy piosenki jego autorstwa są
bardzo mocnymi akordami albumu, świetnie zresztą podkreślającymi jego największy
atut - eklektyzm. Jest dynamicznie ("John the Revelator"), sennie ("I want it
all", "Damaged People", ten ostatni jakby ĹĽywcem przeniesiony z... "Imagine"
Lennona) i posępnie ("Sinner in me", "Nothing's Impossible"). Szczególne
zasłuchanie należy się zamykającej album "Darkest Star", monumentalnej, ponad
siedmiominutowej kompozycji, jednej z najmroczniejszych, jakie wyszły spod
palców mózgu Depeche Mode - Martina Gore'a. Przepiękna wyprawa bez biletu
powrotnego w głąb nostalgii i smutku.
|
|
|
|
|