|
|
|
|
|
ARCHIWUM - ARTYKU£Y
|
Nudni Depeche Mode nie zniechęcają fanów
Jim DeRogatis - Chicago Sun Times (29.10.1993)
|
|
Depeche Mode koncertuje właśnie promując swój najnowszy album 'Songs Of Faith
And Devotion', choć bardziej adekwatnym tytułem płyty byłby 'Songs Of The
Faithful And Devoted' (Piosenki dla wiernych i oddanych).
Dziesiąty krążek grupy okazał się komercyjnym rozczarowaniem w porównaniu z
albumem 'Violator' z 1990 roku. Jednak fani brytyjskiego kwartetu wypełnili we
wczorajszy, czwartkowy wieczór (28.10.93) Resemont Horizon do granic możliwości
i zespół powraca dziś na kolejny wyprzedany koncert. Wydaje się, że nic nie jest
w stanie odstraszyć fanów - ani płytki śpiew Davida Gahana, ani nagrany,
bezduszny podkład. Depeche Mode mogli dorastać sobie leniwie wylegując się
pośród takiego uwielbienia. Przyznaje, że przeszli samych siebie w swoich
występach, proponując dwugodzinny spektakl. Zespół pojawił się na scenie w
czwartek podczas szalejącej burzy elektronicznych grzmotów i błysków po
40-minutowym występie zaabsorbowanych sobą dusz białych chłopców - Matta
Johnsona i The The. Scena Depeche Mode jest dwupoziomowym przedsięwzięciem,
które miało za zadanie pokazać trzech instrumentalistów - Martina Gore'a,
Andy'ego Fletchera i Alana Wildera, stojÄ…cych na szczycie platformy wysokiej na
8 stóp, podczas kiedy Gahan miał resztę miejsca do włóczenia się. Dla zespołu,
który kwestionuje istotę sposobu działania, Gahan jest okropione typowym
frontmanem. Piąte 'Whoa, Chi-ca-go!' tej nocy było już o piątym za dużo, a swoje
wiercenie się i kręcenie mikrofonem w miejscu wziął z dokładnie z 'Podręcznika
dla wokalistów rockowych, część 1' autorstwa Bono'a. Ostatecznie inni członkowie
zespołu byli o wiele bardziej interesujący. Ubrany w srebrne wdzianko, czarujący
rockman Gore (główny twórca utworów) dodawał piękną gitarę do 'Walkning In My
Shoes'. Niestety, śpiewał on także dwa utwory z las-vegasowskim zacięciem. Nawet
obecność ekscytującego kwartetu smyczkowego wypożyczonego z Orkiestry
Symfonicznej z Chicago nie zdołała uratować 'One Caress'. Ubrany w skórzany
strój, jak rowerzysta - amator, Wilder zaczął walić w zwykłe bębny na 'I Feel
You' pośrodku sceny, dając grupie trochę niezbędnego rytmicznego uderzenia. W
międzyczasie Fletcher - muzyczna siła zespołu - spędził większość koncertu
klaszcząc w dłonie, wciskając kilka przycisków i naśladując jednego z aryjskich
robotów z Kraftwerk. Jeśli w ogóle można mówić o najbardziej wartościowym
uczestniku aktualnego tournee Depeche Mode, to jest nim fotograf Anton Corbijn,
który był tam jednak tylko duchem. Corbijn zaprojektował imponujący system
oświetlenia i wieloekranowy system video oraz sfilmował zagadkowe wizerunki
wyświetlane podczas wielu utworów. Corbijn nakręcił także wiele teledysków grupy
i bez tego jest całkiem możliwe, że rzesze fanów Depeche Mode byłyby trochę
mniejsze.
|
|
|
|
|