Strona g³ówna Kontakt Mapa strony Kana³ RSS





Celebrator - imprezy fanów Depeche Mode





ARCHIWUM - WYWIADY
Playing The Angel - Interview Disc
 depechemode.com (15.10.2005)
Piętnastego października, na oficjalnej stronie Depeche Mode pojawił się wywiad przeprowadzony z zespołem specjalnie na potrzeby promocyjne ich najnowszej płyty. Poniżej tłumaczenie, którego autorem jest Ecnelis.

Pytanie 1: Kiedy zaczęliście nagrywanie nowego albumu, "Playing the angel"?
Andy: Prace zaczęliśmy w tym roku w styczniu w Kalifornii. Przez kilka wcześniejszych miesięcy Martin i Dave pisali piosenki, potem wystartowaliśmy z pięciotygodniową sesją, podczas której zaczęliśmy aż jedenaście utworów, co jest rekordem świata jeśli chodzi o Depeche Mode.

Pytanie 2: Jak wybraliście miejsce nagrania nowego krążka?
Martin: Jedynym powodem, dla którego wybraliśmy Santa Barbarę, Londyn i Nowy Jork było to, że w każdym mieszka ktoś z naszej trójki. Więc bardziej chodziło o to aby wszyscy byli zadowoleni. Każdy ma swoje rodziny i swoje życie, więc... trzeba było uszczęśliwić każdego.

Pytanie 3: Czy mieliście wspólną rozmowę jeszcze przed rozpoczęciem nagrań, w której omawialibyście kierunek w jakim powinien pójść nowy album Depeche Mode?
Andy: Tak naprawdę Depeche Mode nigdy nie miało konkretnego planu przed rozpoczęciem nagrań, przed wejściem do studia. Wszystko działo się naturalnie. Co do tego albumu to wydaje mi się że jego brzmienie zaczęło się klarować po kilku tygodniach, opierając się cyfrowym brzmieniom charakteryzującym nasze poprzednie albumy - więcej analogowych syntezatorów, połączonych z gitarami było tym, do czego dążyła nowa płyta i co nam się całkiem podobało. Nie wiem dlaczego poszliśmy w tym kierunku. To był naturalny proces. Także nasz producent, Ben Hillier był bardzo dobrze obeznany w analogowych syntezatorach i przyniósł ich całkiem pokaźny zbiór, który wraz z naszą kolekcją stworzył możliwość zrobienia czegoś innego od naszych ostatnich płyt.

Pytanie 4: Czy trudno było zacząć prace nad albumem po czteroletniej przerwie?
Martin: Tak, zawsze tak jest, przynajmniej dla mnie... Wizja całego albumu jest przerażająca, wiesz. Ile będzie na nim utworów? Na początku nie widzieliśmy ile utworów będzie Dave'a, ale napisanie dziewięciu piosenek, czy nawet dziesięciu, tak jak zwykle, naprawdę przeraża.

Pytanie 5: Czy któreś z tych utworów były już ukończone w momencie pierwszego wejścia do studia?
Andy: Martin i Dave mieli kilka dem, z których większość... byłoby trudno dziś rozpoznać. Niektóre z nich są dość podobne, są ukończonymi utworami w sensie tego, że mają cały tekst, melodię i strukturę akordów, i tak dalej.

Pytanie 6: Czy wyczekiwaliście momentu nagrania nowego materiału czy raczej podchodziliście sceptycznie do ponownej pracy razem w studio?
Andy: Wiesz, zostajesz odsunięty od swojego ukochanego życia, i wracasz do... zasadniczo, po dwuletnim okresie, gdzie musisz ciężko pracować, gdzie ciągle wiele jest jeszcze przed tobą, to wielkie wyzwanie i oczywiście ciągły strach "Czy ciągle to potrafimy? Czy potrafimy stworzyć coś ekscytującego, interesującego, coś nowego, i tak dalej? Czy nadal można by koncertować przez rok?" i... tak naprawdę przyniosło to masę radości, nagrywanie płyty, była to być może jedna z najbardziej przyjemnych sesji od czasów płyty "Violator" lub nawet przed nią.

Pytanie 7: Wszyscy członkowie zespołu ukończyli projekty solowe, Dave i Martin całe płyty a Fletch swoją wytwórnię. Czy czegoś się z tego nauczyliście?
Andy: Mówiąc szczerze, myślę że każda osoba w to zamieszana, Dave i Martin i ja, nauczyliśmy się wiele, co fakt że znowu pracujemy razem czyni bardziej interesującym, mówić że szefując samym sobie przez ostatnie lata sporo się nauczyliśmy i co mogłoby rodzić pewne problemy w rezultacie podziałało w drugim kierunku, angażując wszystkich w nowy projekt.

Pytanie 8: Nad "Playing the angel" pracowaliście z Benem Hillier'em. Jak został wybrany na producenta płyty?
Martin: Tym razem chcieliśmy kogoś, kto naprawdę nadzorowałby cały projekt, mówiliśmy że potrzebujemy kogoś jak dyrektora, czy głównego nauczyciela, kontrolującego nas i czuwającego nad tym, abyśmy szli w dobrym kierunku.
Andy: Jak zwykle zadanie znalezienia producenta pozostało Danielowi Miller'owi. Oczywiście Daniel wiedział z jakim typem producenta będzie się nam najlepiej pracowało i w rezultacie otrzymaliśmy klika nazwisk, wśród których był Ben, ponownie spotkaliśmy się z producentami i spotkaliśmy Bena, decydując że to on będzie dla nas najbardziej odpowiednią osobą. Myślałem, że jest młody, wygłodniały i nakręcony, ale tak naprawdę nie robił jeszcze wcześniej takiej muzyki. Nie mogę też powiedzieć abyśmy byli wielkimi wielbicielami jego poprzednich produkcji. Chodziło bardziej o jego nastawienie i podejście do robienia muzyki, poza tym wyszło na jaw, że jest naprawdę wielkim fanem muzyki elektronicznej, co tylko dobrze się składało i jak już powiedziałem jesteśmy bardzo zadowoleni z brzmienia i ekipy produkcyjnej nowego albumu. Nasi ostatni producenci - Tim Simenon i Mark Bell - byli wielkimi miłośnikami Depeche Mode. Ben Hillier lubi Depeche Mode, ale nie można by o nim powiedzieć jako wielkim fanie, co było o tyle dobre, że nie miał koncepcji w jakim kierunku powinniśmy pójść. To było coś jak, "Oto piosenki, niech brzmią", i nie musieliśmy przy tym myśleć o żadnej z poprzednich płyt.

Pytanie 9: Jaką rolę odgrywał w studiu Ben Hillier i w procesie nagrywania nowego albumu?
Martin: Naprawdę nie mieliśmy pojęcia jaka będzie rola Ben'a, został zasugerowany wraz z dwoma czy trzema ludźmi przez Daniela, z którymi przeprowadziliśmy rozmowę i naprawdę polubiliśmy go jako człowieka, od razu. Wydaje mi się że naprawdę trudno jest oceniać producentów po ich dotychczasowej pracy, ponieważ zespoły, z którymi pracowali zazwyczaj tak bardzo się różnią w naszych oczach że nie można powiedzieć co robił tam producent, pracując w zespole w którym jest jeszcze jeden zespół i wejście na pierwszą sesję nagraniową było naprawdę jak wejście w próżnię, czy coś tego rodzaju, nie wiedzieliśmy co będzie się działo, Ben zaskoczył nas tym jak swobodnie poruszał się w świecie elektroniki. Większość zespołów, z którymi wcześniej pracował nie miała z elektroniką nic wspólnego. Cały czas siedzi w internecie polując na stare, syntezatorowe analogi i w studiu zjawił się z całym zbiorem syntezatorów, co jako jeden z najważniejszych elementów złożyło się na brzmienie albumu, mieliśmy wokół siebie pełno walizek wypełnionych takim sprzętem. Ale to nie jedyne instrumenty, jakie używaliśmy podczas nagrań. Używaliśmy wiele współczesnego sprzętu, łagodniejszych syntezatorów, wymieszanych z analogowymi, których brzmienie dominowało, to pozwoliło obrać nam pewien kierunek prac, który przypominał bardziej nasze najstarsze dokonania, co było tylko zaskoczeniem, ponieważ Ben nie jest zdecydowanie wielkim fanem Depeche Mode, nie żeby w ogóle nim nie był, ale nie wiedział o nas wiele, tak to ujmijmy.

Pytanie 10: Jakie sÄ… mocne strony Ben'a Hillier'a jako producenta?
Martin: Ben jest bardzo spokojną osobą, roztaczają wokół siebie pewną aurę, która pomogła nam w ogóle ruszyć z miejsca, ponieważ nigdy nie czuje się przepracowany i taka atmosfera wpływa na cały klimat w studio.
Andy: Wydaje mi się że Ben ma znakomite spojrzenie na całość prac. Wysłuchuje każdego z nasz, traktując nasze pomysły i opinie na równi, sprawuje pieczę nad całym projektem i bardzo dobrze posługuje się różnymi instrumentami i syntezatorami oraz nieco perkusją i bębnami.

Pytanie 11: Czy jeszcze ktoś był włączony w proces nagrywania płyty?
Andy: To znaczy mieliśmy cały sztab ludzi, pomagających nam, wśród których był oczywiście Ben Hillier, będący głównym producentem oraz dwaj bardzo dobrzy inżynierowie oprogramowania - Dave McCracken, który pracował wcześniej z Ian'em Brown'em i wieloma innymi ludźmi oraz Rick Morris, który zazwyczaj wspomaga Ben'a - ale tym razem nie zatrudniliśmy dodatkowych muzyków. Na kilku ostatnim albumach skorzystaliśmy z pomocy kilku ludzi, ale tym razem wszystko zostało zrobione przez nasz zespół, który pracował w studiu.

Pytanie 12: Czy wiedzieliście czego chcecie pod względem muzycznym od tej nowej płyty zanim wystartowaliście z nagraniami?
Martin: Nie zupełnie. To znaczy, mieliśmy oryginalne dema i niekiedy wersje końcowe były do nich dość podobne, ale w większości przypadków przeobraziły się w coś zupełnie innego i rozpoczęliśmy, w ciągu pierszych pięciu tygodni, prace nad około jedenastoma piosenkami, z których około pięć szło już w jakimś konkretnym kierunku.

Pytanie 13: Czy powiedziałbyś że przez album w warstwie lirycznej przewijają się jakieś obszerniejsze tematy?
Martin:
Wszystko można by odwołać do ludzkich dysfunkcji! Nie, mam namyśli że gdy mówię że "Wszystko można by odwołać do ludzkich dysfunkcji!" to żartuję, ale... wiele naszych utworów porusza tematy, które nie często goszczą w piosenkach pop i na tyle płyty pozwoliliśmy sobie zażartować, jest tam taka mała notka "Ból i cierpienie w różnych tempach", z której przez chwilę się śmialiśmy i z której ciągle się śmiejemy. Myślimy że była warta umieszczenia. Nigdy nie postrzegałem naszej muzyki jako zbyt mrocznej. Wydaje mi się że zawsze jest w niej pewna nadzieja, zawsze to powtarzam myśląc o odczuwaniu muzyki w takiej całości w jakiej ona jest.

Pytanie 14: Skąd wziął się tytuł "Playing the angel"?
Martin: Na płycie są ze cztery piosenki, które mówią o aniele lub aniołach i "Playing the angel" wzięło się z tekstu jednej z nich, zatytułowanej "The darkest star", więc... jak widać tytuł w pewien sposób odnośni się do anielskiego tematu przewijającego się przez album.

Pytanie 15: Czy tytuł płyty przewija się przez nią całą?
Dave: Nie sądzę aby tytuł mówił coś o piosenkach znajdujących się na płycie... Brzmi dobrze. To tylko gra słów, które brzmią dobrze i jak powiedział Mart, to jeden wers z jednej z piosenek. Robiliśmy to często w przeszłości szukając tytułu na płytę. Czasami po prostu czytasz liryki i inne zapiski, z których coś się wyróżnia i podoba ci się jak to brzmi.

Pytanie 16: Pierwszy singiel z tego albumu to "Precious". Czy możecie powiedzieć nam o nim coś więcej?

Martin: "Precious" to piosenka o moich dzieciach, ponieważ jestem w środku rozwodu i utwór mówi właśnie o nich... o tym, co muszą teraz przechodzić... brzmi trochę jak country. Oczywiście nie zostało nagrane w tym stylu. Muzyka w tym utworze jest dość wesoła. Wydawało nam się że to najbardziej komercyjny utwór, choć kto wie. Myślę że już sami nie wiemy czym tak naprawdę komercja jest. I chyba nigdy nie wiedzieliśmy! Chyba zawsze byliśmy gdzieś obok głównego nurtu, więc to co jest komercją dla nas nie jest koniecznie komercją dla reszty świata.

Pytanie 17: Dave, czy możesz nam opowiedzieć o swoich piosenkach, które trafiły na album?
Dave: Myślę, że album ma zawsze u podstaw pewien ładunek emocjonalny, który rośnie wraz z postępami w nagraniach, bez względu co się w nich znajdzie zawsze staje się to Depeche Mode i tak właśnie stało się z moimi utworami. Muszę powiedzieć, że wchodząc do studia wcale nie miałem o nich takiego wyobrażenia, jakim ostatecznie się okazały. Może "Suffer well" tak, ale z "I want it all" wyszło coś zupełnie innego niż sobie wyobrażałem i dość szybko zaczęło mi się to bardzo podobać, ale myślę że właśnie te utwory tak naprawdę wybrał specjalnie Ben i gdy Martin napisał jeszcze parę, zauważyliśmy w nich pewną ciągłość, którą próbował uwypuklić, coś co dałoby się czuć na całym albumie i pod względem tekstowym moje utwory dobrze z nimi współgrają, co jest ważne dla płyty, aby była spójna, aby utwory tworzyły więź i dla mnie to zawsze jest kwestia... kwestionowania samego siebie - swojego miejsca w życiu i wszystkiego co się wokół ciebie dzieje, coś jakbyś obserwował swoje życie od środka, za wiele rzeczy musisz brać odpowiedzialność, czy podoba ci się to czy nie i to właśnie wychodzi w piosenkach. Na pewno to słychać w utworach, do których się przyczyniłem.

Pytanie 18: Czy nad jakimś utworem rozgorzała szczególnie gorąca dyskusja?
Dave: Mówiąc szczerze to nie, Ben pracuje całkiem szybko, był stały rodzaj... energii płynącej w studiu, której było znacznie więcej niż podczas prac nad naszymi ostatnimi albumami i nie było tak dużo... chyba dość szybko zdecydowaliśmy się jaki obrać kierunek wraz ze sprzętem jakim dysponowaliśmy, Ben używał naprawdę dużo instrumentów... szczególnie analogowych... starych analogowych syntezatorów i Mart zawsze grał na gitarze i... chodzi o złożenie tego w jedną całość i taki szalony naukowiec jak Ben Hillier podchodził tak do swojej pracy. To coś co lubi, dodatkowo bije od niego wspaniała energia, dzięki której w studio jest pełno pozytywnych wibracji.

Pytanie 19: Jednym z kluczowych utworów na albumie jest "John the Revelator" - możecie o nim coś powiedzieć?
Dave: Mieliśmy przy nim szczególny ubaw, o tak. To chyba jeden z utworów, nad którym Martin pracował już w trakcie nagrywania płyty... kiedy byliśmy w Santa Barbara, Mart poszedł do innego pokoju i zaczął grać, rozwijając pomysł, wszystko słyszeliśmy, jak rozwijał całość co było czymś naprawdę ekscytującym. Nie byliśmy pewni do czego zmierza, ale gdy zaczęliśmy następną sesję zabraliśmy się za ten kawałek i po prostu wyszedł... mam na myśli że zaczęliśmy od mocnej partii perkusyjnej. Ben zasiadł za bębnami i zaczął grać... nazwaliśmy go Benny Bonham. Martin grał, ja dorwałem mikrofon, Ben lubi pracować w ten sposób, nieźle się bawiliśmy. Z mikrofonem w studiu zachowywałem się jak na scenie, co było też niezłą zabawą, potem zwykle słucha co z tego wyszło i całkowicie niszczy.

Pytanie 20: Martin, czy czujesz że jesteś coraz lepszy w pisaniu piosenek?
Martin: Nie mogę tak powiedzieć. Jestem zadowolony z większości naszych piosenek od 1986 roku. Wielu ludzi uważa "Violator" za nasze szczytowe osiągnięcie, ale ja sam naprawdę lubię krążki "Ultra" i "Exciter", poza tym podoba mi się także to, nad czym pracujemy teraz i mam nadzieję, że będzie to jedna z lepszych rzeczy... jedna z naszych najlepszych płyt jakie dotychczas nagraliśmy.

Pytanie 21: Jak opisałbyś brzmienie albumu "Playing the angel" komuś, kto go jeszcze nie słyszał?
Martin: To byłoby naprawdę trudne. Chyba już wcześniej powiedziałem, że jest znacznie szybszy, bardziej rytmiczny niż nasze ostatnie dokonania. Mówiliśmy też o jego analogowej naturze. Jest tego znacznie więcej niż na naszych ostatnich płytach... Wydaje mi się że jedną z rzeczy, które najbardziej lubił Ben to popchnąć każdy utwór jak najdalej i móc z nim wrócić, gdy tylko zdamy sobie sprawę z tego, że zaszedł za daleko.

Pytanie 22: Czy opisalibyście "Playing the angel" jako jeden z bardziej eksperymentalnych albumów Depeche Mode?
Andy: Nie jestem pewien czy to jest eksperymentalny album Depeche Mode. Z pewnością jest to płyta brzmiąca zupełnie inaczej niż co najmniej dwie poprzednie, będąca być może powrotem do czegoś w stylu "Black celebration" czy bardziej z okresu "Music for the masses".
Dave: O tak. Album jest zdecydowanie inny i kiedy pierwszy raz usiedliśmy razem aby się nad nim zastanowić, nawet jeśli nie mieliśmy na to ochoty i nie byliśmy psychicznie do tego przygotowani, wszyscy chyba czuliśmy że jeśli chcemy nagrać razem kolejną płytę to musimy postawić przed sobą pewne wyzwania i prawdziwym kluczem do całości był Ben, który wszedł w to wszystko nie będąc nawet wielkim wielbicielem naszej muzyki. Znał parę naszych utworów i musieliśmy mu dostarczyć całe pudło muzyki, którą by przesłuchał... ale naprawdę miał pomysły, oczywiście odnośnie naszego podejścia do projektu i był z tym dość agresywny i to było to, czego potrzebowaliśmy, z czego zdawaliśmy sobie sprawę.

Pytanie 23: Czy po zakończeniu prac byliście zadowoleni z rezultatu końcowego?
Martin: Praktycznie zawsze podobała nam się muzyka, jaką robiliśmy, więc... ale zawsze byliśmy wypaleni pod koniec płyty, przez co naprawdę bardzo trudno powiedzieć jak jest ona dobra, bez względu czy ci się podoba czy nie. Zazwyczaj potrzeba paru miesięcy odpoczynku od płyty aby móc do niej powrócić i przesłuchać ponownie i tym razem nie jest inaczej. Mogę powiedzieć że jesteśmy z niej bardzo zadowoleni, ale w tej chwili nie możemy się na niej jakkolwiek skupić, ponieważ słyszeliśmy te piosenki już wiele razy.

Pytanie 24: Czy czujecie że zmierzacie do stworzenia doskonałego albumu Depeche Mode?
Martin: Nie wiem. Naprawdę nie jestem w stanie odpowiedzieć. Wydaje mi się za każdym razem gdy wydajemy album wszyscy myślą że będzie to nasza ostatnia płyta i ostatnia trasa koncertowa. Ciągle stykam się z fanami, którzy w kółko potarzają "Jestem pewien że to będzie wasza ostatnia trasa i nigdy już nie zagracie tej czy tamtej piosenki. Czy moglibyście zagrać ją na tej trasie, tej ostatniej?" i naprawdę nie wiem czy oni wiedzą coś czego ja nie wiem, ale nie mam pojęcia co każe im myśleć że będzie to ostatnia płyta i trasa, choć może mają rację. Powtarzamy to samo od 1986 roku, ale nigdy nie było to pewnikiem i jakoś dotrwaliśmy razem aż do dzisiejszego dnia.

Pytanie 25: Czy czujecie się szczęśliwi mogąc znowu pracować razem? Czy myśleliście że "Exciter" może być waszą ostatnią płytą?
Andy: Chyba po każdym albumie ma się uczucie że to może być ostatni i po zakończeniu trasy może się okazać że takim będzie, ale oczywiście ciągle coś się dzieje i ciągle nagrywamy dobre płyty i wypadamy nieźle na scenie, naturalną rzeczą jest to że nagraliśmy kolejną płytę, ale nigdy nie wiadomo jak długo to jeszcze potrwa. Starzejemy się.
Dave: Wspólnie wspinamy się na wielką górę, zdobywając doświadczenie, to jedna z większych części naszego życia, ja sam zawsze... mówiąc szczerze, zawsze podczas rozpoczynania prac nad albumem była jakaś naprawdę niedokończona sprawa, zawsze tak było. Wiesz, mam takie uczucie od kiedy... Razem stworzyliśmy parę naprawdę, ale to naprawdę dobrych albumów, ten jeden czy tamten czy ta część czy inna ale zawsze pozostaje chęć zrobienia albumu najlepszego jaki tylko potrafimy, ciągłego dążenia do tego i jak długo taki stan się utrzymuje tak długo napędza cię do dążenia ku celowi. Jest coś czego z pewnego powodu nie ukończyłeś. Mam właśnie takie uczucie, za każdym razem.
Andy: Jesteśmy bardzo, bardzo uprzywilejowani z powodu 25 lat istnienia. Ciągle chyba nagrywamy wspaniałe płyty. Wydaje nam się że tworzymy dobry zespół, do którego należenie jest zaszczytem, więc, czy będzie więcej albumów Depeche Mode? Prawdopodobnie.

Pytanie 26: Czy byliście zaskoczeni gdy Depeche Mode wymieniono jako główny zespół mający wpływ na kulturę dance i scenę techno z Detroit późnych lat osiemdziesiątych?
Andy: To było naprawdę, naprawdę dziwne, ponieważ jak sądziłem jesteśmy uważani przez ludzi za najbardziej biały z białych zespołów z Basildon a jak się okazało wywieraliśmy wpływ na naprawdę wielu ludzi różnego pochodzenia.

Pytanie 27: Niemal za chwilę zespół ruszy z rozległą, światową trasą. Czego się po niej spodziewacie?

Dave: Wiesz, w tej chwili trasa, ona mnie napędza, tak bez wątpliwości było z dwoma ostatnimi. Budziłem się i pamiętałem wszystko z zeszłej nocy. Pamiętałem twarze ludzi na publiczności i pamiętałem towarzyszące temu uczucie, któro sprawia że chce się to zrobić jeszcze raz i to właśnie jest dla mnie motorem działania. Chcę dać z siebie wszystko co tylko mogę najlepszego, chcę wyjść na scenę i wydrzeć to z siebie, tak właśnie teraz to postrzegam. Czuję się tak jakby mnie oswobodzono, więc wyjście tam i bycie w najlepszej formie jest pewnego rodzaju obowiązkiem, każącym dać z siebie wszystko. Wyjazd w trasę i koncertowanie co noc stwarza możliwość ponownego dania piosenkom czegoś od siebie i tchnienia w nie nowego życia.

Pytanie 28: Depeche Mode jest zespołem niewiarygodnych sukcesów. Czy jesteście dumni z tego, co osiągnęliście?
Dave: Och, tak, na pewno. Głównym powodem, dzięki któremu osiągnęliśmy tyle w ciągu tych 25 lat to fakt, we wszyscy się znamy. Jakoś przetrwaliśmy to. Myślałem nawet, że pośród wielu innych zespołów to właśnie na ten postawiłbym pieniądze jeśli miałbym obstawiać którego zespołu już nie będzie. Zapewne mamy o wiele więcej wspólnego z takimi grupami jak U2 i R.E.M. niż z innymi naszymi równieśnikami, z którymi startowaliśmy, pod względem długowieczności... wchodząc do studia i nagrywając nowy album po tym wszystkim ile się już razem zrobiło musisz naprawdę szukać czegoś nowego, praca musi stawiać wyzwania, bo nie pozostaje jej już nic innego. Nie chodzi o przezwyciężanie tego czy tamtego.

Pytanie 28: Jak myślicie, gdzie Depeche Mode zmieści się muzycznie w 2005 roku?
Dave: Nigdzie się nie zmieści i nigdzie się nie mieściło i to zawsze było jednym z naprawdę... i nawet zaczęło mi się to podobać. Nie ma niczego podobnego do Depeche Mode, tego jak pracujemy i co z tej pracy wynika. To naprawdę to unikatowe doświadczenie, z którego ciągle czerpiesz radość i w którym jest cząstka ciebie samego, jest to coś naprawdę innego i chyba właśnie w tym leży prawdziwa moc Depeche Mode.
Strona g³ówna Do góry
Copyright © 2005-2024 Modern Mode
Realizacja : DIALNET
strona g³ówna /  news /  zespó³ /  dyskografia /  galeria /  teksty /  fani /  archiwum /  strona