|
ARCHIWUM - WYWIADY
|
Playing The Angel - Interview Disc
depechemode.com (15.10.2005)
|
|
Piętnastego października, na oficjalnej stronie Depeche Mode pojawił się wywiad
przeprowadzony z zespołem specjalnie na potrzeby promocyjne ich najnowszej płyty. Poniżej tłumaczenie, którego autorem jest Ecnelis.
Pytanie 1: Kiedy zaczęliście nagrywanie nowego albumu, "Playing the angel"?
Andy: Prace zaczęliśmy w tym roku w
styczniu w Kalifornii. Przez kilka wcześniejszych miesięcy Martin i Dave
pisali piosenki, potem wystartowaliśmy z pięciotygodniową sesją,
podczas której zaczęliśmy aż jedenaście utworów, co jest rekordem
świata jeśli chodzi o Depeche Mode.
Pytanie 2: Jak wybraliście miejsce nagrania nowego krążka? Martin: Jedynym powodem, dla którego
wybraliśmy Santa Barbarę, Londyn i Nowy Jork było to, że w każdym
mieszka ktoś z naszej trójki. Więc bardziej chodziło o to aby wszyscy
byli zadowoleni. Każdy ma swoje rodziny i swoje życie, więc... trzeba
było uszczęśliwić każdego.
Pytanie 3: Czy mieliście wspólną
rozmowę jeszcze przed rozpoczęciem nagrań, w której omawialibyście
kierunek w jakim powinien pójść nowy album Depeche Mode? Andy: Tak naprawdę Depeche Mode nigdy nie
miało konkretnego planu przed rozpoczęciem nagrań, przed wejściem do
studia. Wszystko działo się naturalnie. Co do tego albumu to wydaje mi
się że jego brzmienie zaczęło się klarować po kilku tygodniach,
opierajÄ…c siÄ™ cyfrowym brzmieniom charakteryzujÄ…cym nasze poprzednie
albumy - więcej analogowych syntezatorów, połączonych z gitarami było
tym, do czego dążyła nowa płyta i co nam się całkiem podobało. Nie wiem
dlaczego poszliśmy w tym kierunku. To był naturalny proces. Także nasz
producent, Ben Hillier był bardzo dobrze obeznany w analogowych
syntezatorach i przyniósł ich całkiem pokaźny zbiór, który wraz z naszą
kolekcją stworzył możliwość zrobienia czegoś innego od naszych
ostatnich płyt.
Pytanie 4: Czy trudno było zacząć prace nad albumem po czteroletniej przerwie?
Martin: Tak, zawsze tak jest, przynajmniej
dla mnie... Wizja całego albumu jest przerażająca, wiesz. Ile będzie na
nim utworów? Na początku nie widzieliśmy ile utworów będzie Dave'a, ale
napisanie dziewięciu piosenek, czy nawet dziesięciu, tak jak zwykle,
naprawdę przeraża.
Pytanie 5: Czy któreś z tych utworów były już ukończone w momencie pierwszego wejścia do studia?
Andy: Martin i Dave mieli kilka dem, z
których większość... byłoby trudno dziś rozpoznać. Niektóre z nich są
dość podobne, są ukończonymi utworami w sensie tego, że mają cały
tekst, melodię i strukturę akordów, i tak dalej.
Pytanie 6: Czy wyczekiwaliście momentu nagrania nowego materiału czy raczej podchodziliście sceptycznie do ponownej pracy razem w studio?
Andy: Wiesz, zostajesz odsunięty od swojego
ukochanego życia, i wracasz do... zasadniczo, po dwuletnim okresie,
gdzie musisz ciężko pracować, gdzie ciągle wiele jest jeszcze przed
tobą, to wielkie wyzwanie i oczywiście ciągły strach "Czy ciągle to
potrafimy? Czy potrafimy stworzyć coś ekscytującego, interesującego,
coś nowego, i tak dalej? Czy nadal można by koncertować przez rok?" i...
tak naprawdę przyniosło to masę radości, nagrywanie płyty, była to być
może jedna z najbardziej przyjemnych sesji od czasów płyty "Violator"
lub nawet przed niÄ….
Pytanie 7: Wszyscy członkowie zespołu
ukończyli projekty solowe, Dave i Martin całe płyty a Fletch swoją
wytwórnię. Czy czegoś się z tego nauczyliście? Andy: Mówiąc szczerze, myślę że każda osoba
w to zamieszana, Dave i Martin i ja, nauczyliśmy się wiele, co fakt że
znowu pracujemy razem czyni bardziej interesującym, mówić że szefując
samym sobie przez ostatnie lata sporo się nauczyliśmy i co mogłoby
rodzić pewne problemy w rezultacie podziałało w drugim kierunku,
angażując wszystkich w nowy projekt.
Pytanie 8: Nad "Playing the angel" pracowaliście z Benem Hillier'em. Jak został wybrany na producenta płyty?
Martin: Tym razem chcieliśmy kogoś, kto
naprawdę nadzorowałby cały projekt, mówiliśmy że potrzebujemy kogoś jak
dyrektora, czy głównego nauczyciela, kontrolującego nas i czuwającego
nad tym, abyśmy szli w dobrym kierunku. Andy: Jak zwykle zadanie znalezienia
producenta pozostało Danielowi Miller'owi. Oczywiście Daniel wiedział z
jakim typem producenta będzie się nam najlepiej pracowało i w
rezultacie otrzymaliśmy klika nazwisk, wśród których był Ben, ponownie
spotkaliśmy się z producentami i spotkaliśmy Bena, decydując że to on
będzie dla nas najbardziej odpowiednią osobą. Myślałem, że jest młody,
wygłodniały i nakręcony, ale tak naprawdę nie robił jeszcze wcześniej
takiej muzyki. Nie mogę też powiedzieć abyśmy byli wielkimi
wielbicielami jego poprzednich produkcji. Chodziło bardziej o jego
nastawienie i podejście do robienia muzyki, poza tym wyszło na jaw, że
jest naprawdÄ™ wielkim fanem muzyki elektronicznej, co tylko dobrze siÄ™
składało i jak już powiedziałem jesteśmy bardzo zadowoleni z brzmienia
i ekipy produkcyjnej nowego albumu. Nasi ostatni producenci - Tim
Simenon i Mark Bell - byli wielkimi miłośnikami Depeche Mode. Ben
Hillier lubi Depeche Mode, ale nie można by o nim powiedzieć jako
wielkim fanie, co było o tyle dobre, że nie miał koncepcji w jakim
kierunku powinniśmy pójść. To było coś jak, "Oto piosenki, niech
brzmią", i nie musieliśmy przy tym myśleć o żadnej z poprzednich płyt.
Pytanie 9: Jaką rolę odgrywał w studiu Ben Hillier i w procesie nagrywania nowego albumu?
Martin: Naprawdę nie mieliśmy pojęcia jaka
będzie rola Ben'a, został zasugerowany wraz z dwoma czy trzema ludźmi
przez Daniela, z którymi przeprowadziliśmy rozmowę i naprawdę
polubiliśmy go jako człowieka, od razu. Wydaje mi się że naprawdę
trudno jest oceniać producentów po ich dotychczasowej pracy, ponieważ
zespoły, z którymi pracowali zazwyczaj tak bardzo się różnią w naszych
oczach że nie można powiedzieć co robił tam producent, pracując w
zespole w którym jest jeszcze jeden zespół i wejście na pierwszą sesję
nagraniową było naprawdę jak wejście w próżnię, czy coś tego rodzaju,
nie wiedzieliśmy co będzie się działo, Ben zaskoczył nas tym jak
swobodnie poruszał się w świecie elektroniki. Większość zespołów, z
którymi wcześniej pracował nie miała z elektroniką nic wspólnego. Cały
czas siedzi w internecie polujÄ…c na stare, syntezatorowe analogi i w
studiu zjawił się z całym zbiorem syntezatorów, co jako jeden z
najważniejszych elementów złożyło się na brzmienie albumu, mieliśmy
wokół siebie pełno walizek wypełnionych takim sprzętem. Ale to nie
jedyne instrumenty, jakie używaliśmy podczas nagrań. Używaliśmy wiele
współczesnego sprzętu, łagodniejszych syntezatorów, wymieszanych z
analogowymi, których brzmienie dominowało, to pozwoliło obrać nam
pewien kierunek prac, który przypominał bardziej nasze najstarsze
dokonania, co było tylko zaskoczeniem, ponieważ Ben nie jest
zdecydowanie wielkim fanem Depeche Mode, nie żeby w ogóle nim nie był,
ale nie wiedział o nas wiele, tak to ujmijmy.
Pytanie 10: Jakie sÄ… mocne strony Ben'a Hillier'a jako producenta? Martin: Ben jest bardzo spokojnÄ… osobÄ…,
roztaczają wokół siebie pewną aurę, która pomogła nam w ogóle ruszyć z
miejsca, ponieważ nigdy nie czuje się przepracowany i taka atmosfera
wpływa na cały klimat w studio. Andy: Wydaje mi się że Ben ma znakomite
spojrzenie na całość prac. Wysłuchuje każdego z nasz, traktując nasze
pomysły i opinie na równi, sprawuje pieczę nad całym projektem i bardzo
dobrze posługuje się różnymi instrumentami i syntezatorami oraz nieco
perkusją i bębnami.
Pytanie 11: Czy jeszcze ktoś był włączony w proces nagrywania płyty?
Andy: To znaczy mieliśmy cały sztab ludzi,
pomagających nam, wśród których był oczywiście Ben Hillier, będący
głównym producentem oraz dwaj bardzo dobrzy inżynierowie oprogramowania
- Dave McCracken, który pracował wcześniej z Ian'em Brown'em i wieloma
innymi ludźmi oraz Rick Morris, który zazwyczaj wspomaga Ben'a - ale
tym razem nie zatrudniliśmy dodatkowych muzyków. Na kilku ostatnim
albumach skorzystaliśmy z pomocy kilku ludzi, ale tym razem wszystko
zostało zrobione przez nasz zespół, który pracował w studiu.
Pytanie 12: Czy wiedzieliście czego chcecie pod względem muzycznym od tej nowej płyty zanim wystartowaliście z nagraniami?
Martin: Nie zupełnie. To znaczy, mieliśmy
oryginalne dema i niekiedy wersje końcowe były do nich dość podobne,
ale w większości przypadków przeobraziły się w coś zupełnie innego i
rozpoczęliśmy, w ciągu pierszych pięciu tygodni, prace nad około
jedenastoma piosenkami, z których około pięć szło już w jakimś
konkretnym kierunku.
Pytanie 13: Czy powiedziałbyś że przez album w warstwie lirycznej przewijają się jakieś obszerniejsze tematy? Martin: Wszystko można by odwołać do ludzkich
dysfunkcji! Nie, mam namyśli że gdy mówię że "Wszystko można by odwołać
do ludzkich dysfunkcji!" to żartuję, ale... wiele naszych utworów
porusza tematy, które nie często goszczą w piosenkach pop i na tyle
płyty pozwoliliśmy sobie zażartować, jest tam taka mała notka "Ból i
cierpienie w różnych tempach", z której przez chwilę się śmialiśmy i z
której ciągle się śmiejemy. Myślimy że była warta umieszczenia. Nigdy
nie postrzegałem naszej muzyki jako zbyt mrocznej. Wydaje mi się że
zawsze jest w niej pewna nadzieja, zawsze to powtarzam myśląc o
odczuwaniu muzyki w takiej całości w jakiej ona jest.
Pytanie 14: Skąd wziął się tytuł "Playing the angel"? Martin: Na płycie są ze cztery piosenki,
które mówią o aniele lub aniołach i "Playing the angel" wzięło się z
tekstu jednej z nich, zatytułowanej "The darkest star", więc... jak
widać tytuł w pewien sposób odnośni się do anielskiego tematu
przewijajÄ…cego siÄ™ przez album.
Pytanie 15: Czy tytuł płyty przewija się przez nią całą? Dave: Nie sądzę aby tytuł mówił coś o
piosenkach znajdujących się na płycie... Brzmi dobrze. To tylko gra
słów, które brzmią dobrze i jak powiedział Mart, to jeden wers z jednej
z piosenek. Robiliśmy to często w przeszłości szukając tytułu na płytę.
Czasami po prostu czytasz liryki i inne zapiski, z których coś się
wyróżnia i podoba ci się jak to brzmi.
Pytanie 16: Pierwszy singiel z tego albumu to "Precious". Czy możecie powiedzieć nam o nim coś więcej?
Martin: "Precious" to piosenka o moich
dzieciach, ponieważ jestem w środku rozwodu i utwór mówi właśnie o
nich... o tym, co muszą teraz przechodzić... brzmi trochę jak country.
Oczywiście nie zostało nagrane w tym stylu. Muzyka w tym utworze jest
dość wesoła. Wydawało nam się że to najbardziej komercyjny utwór, choć
kto wie. Myślę że już sami nie wiemy czym tak naprawdę komercja jest. I
chyba nigdy nie wiedzieliśmy! Chyba zawsze byliśmy gdzieś obok głównego
nurtu, więc to co jest komercją dla nas nie jest koniecznie komercją
dla reszty świata.
Pytanie 17: Dave, czy możesz nam opowiedzieć o swoich piosenkach, które trafiły na album?
Dave: Myślę, że album ma zawsze u
podstaw pewien ładunek emocjonalny, który rośnie wraz z postępami w
nagraniach, bez względu co się w nich znajdzie zawsze staje się to
Depeche Mode i tak właśnie stało się z moimi utworami. Muszę
powiedzieć, że wchodząc do studia wcale nie miałem o nich takiego
wyobrażenia, jakim ostatecznie się okazały. Może "Suffer well" tak, ale
z "I want it all" wyszło coś zupełnie innego niż sobie wyobrażałem i
dość szybko zaczęło mi się to bardzo podobać, ale myślę że właśnie te
utwory tak naprawdę wybrał specjalnie Ben i gdy Martin napisał jeszcze
parę, zauważyliśmy w nich pewną ciągłość, którą próbował uwypuklić, coś
co dałoby się czuć na całym albumie i pod względem tekstowym moje
utwory dobrze z nimi współgrają, co jest ważne dla płyty, aby była
spójna, aby utwory tworzyły więź i dla mnie to zawsze jest kwestia...
kwestionowania samego siebie - swojego miejsca w życiu i wszystkiego co
się wokół ciebie dzieje, coś jakbyś obserwował swoje życie od środka,
za wiele rzeczy musisz brać odpowiedzialność, czy podoba ci się to czy
nie i to właśnie wychodzi w piosenkach. Na pewno to słychać w utworach,
do których się przyczyniłem.
Pytanie 18: Czy nad jakimś utworem rozgorzała szczególnie gorąca dyskusja?
Dave: Mówiąc szczerze to nie, Ben
pracuje całkiem szybko, był stały rodzaj... energii płynącej w studiu,
której było znacznie więcej niż podczas prac nad naszymi ostatnimi
albumami i nie było tak dużo... chyba dość szybko zdecydowaliśmy się
jaki obrać kierunek wraz ze sprzętem jakim dysponowaliśmy, Ben używał
naprawdę dużo instrumentów... szczególnie analogowych... starych
analogowych syntezatorów i Mart zawsze grał na gitarze i... chodzi o
złożenie tego w jedną całość i taki szalony naukowiec jak Ben Hillier
podchodził tak do swojej pracy. To coś co lubi, dodatkowo bije od niego
wspaniała energia, dzięki której w studio jest pełno pozytywnych
wibracji.
Pytanie 19: Jednym z kluczowych utworów na albumie jest "John the Revelator" - możecie o nim coś powiedzieć?
Dave: Mieliśmy przy nim szczególny
ubaw, o tak. To chyba jeden z utworów, nad którym Martin pracował już w
trakcie nagrywania płyty... kiedy byliśmy w Santa Barbara, Mart poszedł
do innego pokoju i zaczął grać, rozwijając pomysł, wszystko
słyszeliśmy, jak rozwijał całość co było czymś naprawdę ekscytującym.
Nie byliśmy pewni do czego zmierza, ale gdy zaczęliśmy następną sesję
zabraliśmy się za ten kawałek i po prostu wyszedł... mam na myśli że
zaczęliśmy od mocnej partii perkusyjnej. Ben zasiadł za bębnami i
zaczął grać... nazwaliśmy go Benny Bonham. Martin grał, ja dorwałem
mikrofon, Ben lubi pracować w ten sposób, nieźle się bawiliśmy. Z
mikrofonem w studiu zachowywałem się jak na scenie, co było też niezłą
zabawą, potem zwykle słucha co z tego wyszło i całkowicie niszczy.
Pytanie 20: Martin, czy czujesz że jesteś coraz lepszy w pisaniu piosenek?
Martin: Nie mogę tak powiedzieć. Jestem
zadowolony z większości naszych piosenek od 1986 roku. Wielu ludzi
uważa "Violator" za nasze szczytowe osiągnięcie, ale ja sam naprawdę
lubię krążki "Ultra" i "Exciter", poza tym podoba mi się także to, nad
czym pracujemy teraz i mam nadzieję, że będzie to jedna z lepszych
rzeczy... jedna z naszych najlepszych płyt jakie dotychczas nagraliśmy.
Pytanie 21: Jak opisałbyś brzmienie albumu "Playing the angel" komuś, kto go jeszcze nie słyszał?
Martin: To byłoby naprawdę trudne. Chyba już
wcześniej powiedziałem, że jest znacznie szybszy, bardziej rytmiczny
niż nasze ostatnie dokonania. Mówiliśmy też o jego analogowej naturze.
Jest tego znacznie więcej niż na naszych ostatnich płytach... Wydaje mi
się że jedną z rzeczy, które najbardziej lubił Ben to popchnąć każdy
utwór jak najdalej i móc z nim wrócić, gdy tylko zdamy sobie sprawę z
tego, że zaszedł za daleko.
Pytanie 22: Czy opisalibyście "Playing the angel" jako jeden z bardziej eksperymentalnych albumów Depeche Mode?
Andy: Nie jestem pewien czy to jest
eksperymentalny album Depeche Mode. Z pewnością jest to płyta brzmiąca
zupełnie inaczej niż co najmniej dwie poprzednie, będąca być może
powrotem do czegoÅ› w stylu "Black celebration" czy bardziej z okresu
"Music for the masses". Dave: O tak. Album jest zdecydowanie
inny i kiedy pierwszy raz usiedliśmy razem aby się nad nim zastanowić,
nawet jeśli nie mieliśmy na to ochoty i nie byliśmy psychicznie do tego
przygotowani, wszyscy chyba czuliśmy że jeśli chcemy nagrać razem
kolejną płytę to musimy postawić przed sobą pewne wyzwania i prawdziwym
kluczem do całości był Ben, który wszedł w to wszystko nie będąc nawet
wielkim wielbicielem naszej muzyki. Znał parę naszych utworów i
musieliśmy mu dostarczyć całe pudło muzyki, którą by przesłuchał... ale
naprawdę miał pomysły, oczywiście odnośnie naszego podejścia do
projektu i był z tym dość agresywny i to było to, czego
potrzebowaliśmy, z czego zdawaliśmy sobie sprawę.
Pytanie 23: Czy po zakończeniu prac byliście zadowoleni z rezultatu końcowego?
Martin: Praktycznie zawsze podobała nam się
muzyka, jaką robiliśmy, więc... ale zawsze byliśmy wypaleni pod koniec
płyty, przez co naprawdę bardzo trudno powiedzieć jak jest ona dobra,
bez względu czy ci się podoba czy nie. Zazwyczaj potrzeba paru miesięcy
odpoczynku od płyty aby móc do niej powrócić i przesłuchać ponownie i
tym razem nie jest inaczej. Mogę powiedzieć że jesteśmy z niej bardzo
zadowoleni, ale w tej chwili nie możemy się na niej jakkolwiek skupić,
ponieważ słyszeliśmy te piosenki już wiele razy.
Pytanie 24: Czy czujecie że zmierzacie do stworzenia doskonałego albumu Depeche Mode?
Martin: Nie wiem. NaprawdÄ™ nie jestem w
stanie odpowiedzieć. Wydaje mi się za każdym razem gdy wydajemy album
wszyscy myślą że będzie to nasza ostatnia płyta i ostatnia trasa
koncertowa. Ciągle stykam się z fanami, którzy w kółko potarzają
"Jestem pewien że to będzie wasza ostatnia trasa i nigdy już nie
zagracie tej czy tamtej piosenki. Czy moglibyście zagrać ją na tej
trasie, tej ostatniej?" i naprawdÄ™ nie wiem czy oni wiedzÄ… coÅ› czego ja
nie wiem, ale nie mam pojęcia co każe im myśleć że będzie to ostatnia
płyta i trasa, choć może mają rację. Powtarzamy to samo od 1986 roku,
ale nigdy nie było to pewnikiem i jakoś dotrwaliśmy razem aż do
dzisiejszego dnia.
Pytanie 25: Czy czujecie się szczęśliwi mogąc znowu pracować razem? Czy myśleliście że "Exciter" może być waszą ostatnią płytą?
Andy: Chyba po każdym albumie ma się
uczucie że to może być ostatni i po zakończeniu trasy może się okazać
że takim będzie, ale oczywiście ciągle coś się dzieje i ciągle
nagrywamy dobre płyty i wypadamy nieźle na scenie, naturalną rzeczą
jest to że nagraliśmy kolejną płytę, ale nigdy nie wiadomo jak długo to
jeszcze potrwa. Starzejemy siÄ™.
Dave: Wspólnie wspinamy się na wielką
górę, zdobywając doświadczenie, to jedna z większych części naszego
życia, ja sam zawsze... mówiąc szczerze, zawsze podczas rozpoczynania
prac nad albumem była jakaś naprawdę niedokończona sprawa, zawsze tak
było. Wiesz, mam takie uczucie od kiedy... Razem stworzyliśmy parę
naprawdę, ale to naprawdę dobrych albumów, ten jeden czy tamten czy ta
część czy inna ale zawsze pozostaje chęć zrobienia albumu najlepszego
jaki tylko potrafimy, ciągłego dążenia do tego i jak długo taki stan
się utrzymuje tak długo napędza cię do dążenia ku celowi. Jest coś
czego z pewnego powodu nie ukończyłeś. Mam właśnie takie uczucie, za
każdym razem. Andy: Jesteśmy bardzo, bardzo
uprzywilejowani z powodu 25 lat istnienia. CiÄ…gle chyba nagrywamy
wspaniałe płyty. Wydaje nam się że tworzymy dobry zespół, do którego
należenie jest zaszczytem, więc, czy będzie więcej albumów Depeche
Mode? Prawdopodobnie.
Pytanie 26: Czy byliście zaskoczeni gdy
Depeche Mode wymieniono jako główny zespół mający wpływ na kulturę
dance i scenę techno z Detroit późnych lat osiemdziesiątych? Andy: To było naprawdę, naprawdę dziwne,
ponieważ jak sądziłem jesteśmy uważani przez ludzi za najbardziej biały
z białych zespołów z Basildon a jak się okazało wywieraliśmy wpływ na
naprawdę wielu ludzi różnego pochodzenia.
Pytanie 27: Niemal za chwilę zespół ruszy z rozległą, światową trasą. Czego się po niej spodziewacie?
Dave: Wiesz, w tej chwili trasa, ona
mnie napędza, tak bez wątpliwości było z dwoma ostatnimi. Budziłem się
i pamiętałem wszystko z zeszłej nocy. Pamiętałem twarze ludzi na
publiczności i pamiętałem towarzyszące temu uczucie, któro sprawia że
chce się to zrobić jeszcze raz i to właśnie jest dla mnie motorem
działania. Chcę dać z siebie wszystko co tylko mogę najlepszego, chcę
wyjść na scenę i wydrzeć to z siebie, tak właśnie teraz to postrzegam.
Czuję się tak jakby mnie oswobodzono, więc wyjście tam i bycie w
najlepszej formie jest pewnego rodzaju obowiązkiem, każącym dać z
siebie wszystko. Wyjazd w trasÄ™ i koncertowanie co noc stwarza
możliwość ponownego dania piosenkom czegoś od siebie i tchnienia w nie
nowego życia.
Pytanie 28: Depeche Mode jest zespołem niewiarygodnych sukcesów. Czy jesteście dumni z tego, co osiągnęliście?
Dave: Och, tak, na pewno. Głównym
powodem, dzięki któremu osiągnęliśmy tyle w ciągu tych 25 lat to fakt,
we wszyscy się znamy. Jakoś przetrwaliśmy to. Myślałem nawet, że pośród
wielu innych zespołów to właśnie na ten postawiłbym pieniądze jeśli
miałbym obstawiać którego zespołu już nie będzie. Zapewne mamy o wiele
więcej wspólnego z takimi grupami jak U2 i R.E.M. niż z innymi naszymi
równieśnikami, z którymi startowaliśmy, pod względem długowieczności...
wchodząc do studia i nagrywając nowy album po tym wszystkim ile się już
razem zrobiło musisz naprawdę szukać czegoś nowego, praca musi stawiać
wyzwania, bo nie pozostaje jej już nic innego. Nie chodzi o
przezwyciężanie tego czy tamtego.
Pytanie 28: Jak myślicie, gdzie Depeche Mode zmieści się muzycznie w 2005 roku?
Dave: Nigdzie się nie zmieści i
nigdzie się nie mieściło i to zawsze było jednym z naprawdę... i nawet
zaczęło mi się to podobać. Nie ma niczego podobnego do Depeche Mode,
tego jak pracujemy i co z tej pracy wynika. To naprawdÄ™ to unikatowe
doświadczenie, z którego ciągle czerpiesz radość i w którym jest
cząstka ciebie samego, jest to coś naprawdę innego i chyba właśnie w
tym leży prawdziwa moc Depeche Mode.
|
|
|
|