Strona g³ówna Kontakt Mapa strony Kana³ RSS





Celebrator - imprezy fanów Depeche Mode





ARCHIWUM - ARTYKU£Y
Pięknie smutna płyta - "Playing The Angel"
 LesÅ‚aw Dutkowski - onet.pl (październik 2005)
Na wstÄ™pie od razu siÄ™ tÅ‚umaczÄ™ – to nie jest recenzja dla zatwardziaÅ‚ych fanów Depeche Mode. To zbiór refleksji "niedzielnego" fana tria. Fana, któremu najnowsza produkcja zespoÅ‚u bardzo przypadÅ‚a do gustu.

Zacznę od wspomnienia. Miałem szczęście być w gronie szczęśliwców, którzy otrzymali egzemplarz "Playing The Angel" sporo przed premierą i miałem też okazję pobyć kilka godzin w Londynie na spotkaniu z Davem Gahanem. Na spotkaniu w stolicy Zjednoczonego Królestwa widziałem Gahana przesyconego optymizmem, człowieka szczęśliwego, z radosnym błyskiem w oku. A przecież ten facet ma za sobą dwie próby samobójcze (był przez kilka minut w stanie śmierci klinicznej) i koszmar walki z uzależnieniem od narkotyków. Od kolegów z innych mediów dowiedziałem się, że "Fletch" i Martin Gore byli w podobnej kondycji psychicznej. Być może poprzez muzykę wyrzucili z siebie wszelkie negatywne emocje, cały smutek i ból "wlewając" do piosenek, bo stworzyli dzieło piękne, w piekielnie smutnej oprawie.

O ile "Exciter" wpadł mi w ucho i po jakimś czasie z niego wypadł, o tyle "Playing The Angel" zostanie w mojej pamięci na znacznie dłużej. Na poprzednim krążku było zbyt wiele pustej przestrzeni, brakowało chyba wyrazistości. Tutaj przestrzeń została doskonale wypełniona. Sporo jest elektronicznych szumów, zgrzytów, klawiszowych i gitarowych pasaży, muzycy świetnie stopniują nastrój, a całość doskonale uzupełnia swoim głosem Dave.

Zaczyna się od ostrych, przesterowanych dźwięków. Po chwili następuje uspokojenie, pojawia się delikatny puls, w który wkomponowuje się głos Gahana. Utwór ma tytuł "A Pain That I'm Used To". Kompozycja jest Gore'a, ale słowa "I'm not sure what I'm looking for anymore" czy "I don't see who I tried to be instead of me but the key is the question of control" idealnie pasują do zawirowań życiowych wokalisty.

W kolejnym utworze, dynamicznym "John The Revelator", Gahan posługuje się ekspresją kojarzącą się z Nickiem Cavem, którego skądinąd bardzo ceni i zalicza do grona swoich ulubionych artystów.

"Suffer Well" to jeden z trzech utworów, które na pÅ‚ytÄ™ napisaÅ‚ Gahan. Podobno bardzo baÅ‚ siÄ™ zaprezentowania swoich piosenek Gore'owi, który do tej pory (od odejÅ›cia Alana Wildera w 1994 roku) miaÅ‚ monopol na pisanie muzyki dla zespoÅ‚u. Niepotrzebnie. To miÅ‚y, Å‚atwo wpadajÄ…cy w ucho kawaÅ‚ek (tekst oczywiÅ›cie wesoÅ‚y nie jest, ale żaden na pÅ‚ycie optymizmem nie tchnie). Również pozostaÅ‚e dwie piosenki Gahana – "I Want It All" oraz "Nothing's Possible" – broniÄ… siÄ™ bez wiÄ™kszych problemów. Być może "Playing The Angel" bÄ™dzie pÅ‚ytÄ… przeÅ‚omowÄ… dla Depeche Mode w kontekÅ›cie podziaÅ‚u ról w zespole?

Singlowy "Precious" pod względem struktury przywodzi trochę na myśl "Enjoy The Silence". Nawet tempo kawałka jest podobne.

Jest na "Playing The Angel" kilka piosenek, przy których można się pogibać, potupać nóżką czy lekko pobalansować innymi częściami ciała (np. "Precious", "Lillian"). Są też na płycie fragmenty na wskroś melancholijne, wolne, skłaniające do refleksji nie zaś do gimnastyki. W tej przegródce można z pewnością umieścić "Sinner In Me", "Macrovison", śpiewany przez Gore'a "Damaged People" (początek kojarzy mi się z Dead Can Dance, Cocteau Twins). Największe wrażenie robi jednak najdłuższa, siedmiominutowa kompozycja "The Darkest Star". Monumentalnie smutna, niepokojąca, mroczna, z wykrzyczanym niemal refrenem. Ambientowe elektroniczne wstawki i partie fortepianu doskonale potęgują mroczny nastrój kompozycji.

"Playing The Angel" to dobra płyta nagrana przez dobry i wyjątkowy zespół. Zespół, który ma swój własny styl i poczesne miejsce w historii muzyki rozrywkowej. Album pewnie nie narobi zamieszania na listach, ale za to koncerty go promujące będą w większości wyprzedane (w Polsce bilety już się chyba skończyły, a występ ma się odbyć w marcu 2006), bo Depeche Mode ma na całym świecie grono wiernych fanów, którzy nigdy ich nie zawiedli. Teraz też zawieść nie powinni. Po takim albumie...

Na koniec ciekawostka. W londyńskim spotkaniu z Davem uczestniczył angielski dziennikarz obecnie pracujący w Islandii. Powiedział nam rzecz interesującą. Mianowicie, że Depeche Mode nigdy nie osiągnął wielkiego sukcesu w swojej ojczyźnie, gdyż ich muzyka była na tyle wyjątkowa, iż w Anglii nie wiedziano jak do niej podejść. Za mało była zakorzeniona w kulturze anglosaskiej. Cóż, najtrudniej być prorokiem we własnym kraju...
Strona g³ówna Do góry
Copyright © 2005-2024 Modern Mode
Realizacja : DIALNET
strona g³ówna /  news /  zespó³ /  dyskografia /  galeria /  teksty /  fani /  archiwum /  strona